- Prawdopodobnie znalazłem meteor - mówi Olek, uczeń 6-tej klasy. W sobotę, godzinę po tym jak na niebie rozbłysł pędzący bolid, w parku w Jaworze (woj. dolnośląskie) znalazł tajemniczy kamień. Geolog ocenia, że chłopiec może mieć rację. - Wszystko wskazuje na to, że to może być meteoryt - przyznaje naukowiec. Jednak badacze nieba są dużo bardziej sceptyczni co do tego, czy to część bolidu z roju Taurydów. Fragment skały będzie poddany specjalistycznym badaniom.
- Wyszliśmy na dwór, niebo rozbłysło na niebiesko, a my zobaczyliśmy spadający fajerwerk. Widzieliśmy w którą stronę spada i słyszeliśmy charakterystyczny odgłos jakby uderzenia o ziemię - mówi Justyna Panasiuk, mama Olka.
Nastolatek wraz z mamą ruszyli na poszukiwania do pobliskiego parku. Po kilkudziesięciu minutach natknęli się na dziurę.
- Było strasznie ciemno, w środku nie było liści, wyglądała na świeżą. Czułem się jak prawdziwy znalazca - opowiada chłopiec, który teraz uważnie obserwuje zmieniający się kamień.
Z jego obserwacji wynika, że to, co znalazł w sobotni wieczór wyglądało na spaloną skałę, a po dwóch dniach widać na niej ślady rdzy.
"Wygląda na meteoryt"
Jak mówi ojciec małego znalazcy tajemniczy kamień to "z dużą dozą prawdopodobieństwa meteoryt". Skąd takie wnioski?
– Na moje niefachowe oko wygląda na meteoryt. Przyciąga magnes, a to cecha skał kosmicznych. Barwa jest charakterystyczna i widać na nim nadpalenia i powierzchowne przetopienia – mówi Tomasz Panasiuk.
Geolog: zastanawiające
Niektórzy eksperci potwierdzają: to może być meteoryt.
- To ciężki i twardy kawałek. Z jednej strony jest ostry, a z drugiej obły, a to oznacza, że mógł się rozlecieć i topić jednocześnie. Dodatkowo rysuje szkło - wymienia cechy skały geolog Adam Maksymowicz.
I podkreśla, że sprawdzenie, czy dana skała jest meteorytem to "zabawa w detektywa".
- Miejsce znalezienia jest dla geologa jednym z najbardziej istotnych warunków. Nie jest to miejscowa skała i to może być zastanawiające, a poza tym wokół niego powstał charakterystyczny "kraterek" - przyznaje geolog.
Czy to, co znalazł nastolatek to część bolidu z roju Taurydów, którym zachwycali się Polacy w sobotni wieczór?
- To prawdopodobne, ale wyjaśnić mogą to tylko specjalistyczne badania - przyznaje Maksymowicz.
Badacze nieba: spaliłby się albo wylądował pod Szczecinem
Jednak Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik studzi emocje. Jak podkreśla obiekt mógł być zbudowany w dużym stopniu z lodu, a to oznacza, że jego "szczątków" na ziemi nie znajdziemy.
- Specjaliści z Pracowni Komet i Meteorów z Polskiej Sieci Bolidowej, którzy wyliczyli trasę i to jak mógł zachowywać się w trakcie przelotu nad Polską wskazują, że prawdopodobnie uległ całkowitemu spaleniu. Na ziemi raczej nie znajduje się meteorytów pochodzenia kometarnego, które mają taką budowę i tak dużą prędkość - mówi Wójcicki.
I przytacza, że z ostatnich wyliczeń wynika, iż meteor mógł całkowicie spłonąć w okolicach Stargardu Szczecińskiego.
Podobnego zdania jest dr Paweł Preś z Instytutu Astronomicznego we Wrocławiu. - Bolid leciał na północny zachód, wprawdzie mogłoby zdarzyć się tak, że ten fragment oderwał się wcześniej i spadł na terenie Dolnego Śląska, ale to prawdopodobieństwo nie jest specjalnie duże - mówi astronom.
Jego zdaniem poszukiwacze spadających z nieba odłamków skalnych nie mają łatwego życia. - Dolny Śląsk jest niestety niezwykle bogatym geologicznie miejscem i bardzo często znajdowane są tu dziwne kamienie. Często powstaje złudzenie, że to meteoryt, a później okazuje się, że to wcale meteoryt nie jest - przyznaje Preś.
Niezależnie od tego, co wykażą badania Olek podkreśla, że w przyszłości obserwowanie nieba "byłoby fajne".
Autor: tam/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław