Od początku kwietnia utonęło 90 osób. Tylko w długi czerwcowy weekend życie w wodzie straciło 17 osób. Ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego apelują o ostrożność i przypominają o podstawowych zasadach bezpieczeństwa nad wodą. Jak dodają, w tym roku, w związku z trwającą pandemią COVID-19, dotarcie z pomocą może być utrudnione.
Długi czerwcowy weekend sprzyjał uprawianiu turystyki. Wiele osób ruszyło nad wodę, jednak dla niektórych kąpiele skończyły się tragicznie. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa poinformowało, że w czwartek, piątek i sobotę utonęły po cztery osoby, w niedzielę - pięć. Od początku kwietnia Komenda Główna Policji odnotowała już 90 utonięć.
Wczoraj utonęło pięć osób❗
— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) June 15, 2020
Pamiętaj:
➡ pływaj tylko w wyznaczonych miejscach,
➡ nigdy nie wchodź do wody po alkoholu lub środkach odurzających,
➡ załóż kapok na łódce, kajaku i rowerze wodnym.#woda #bezpieczeństwo pic.twitter.com/oFMLrXOImW
"To jeszcze nie jest czas na kąpiel"
Do wyjść nad wodę zachęcała także pogoda. Jak mówił Apoloniusz Kurylczyk, ratownik Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z województwa zachodniopomorskiego, w weekend w regionie pojawiło się bardzo dużo turystów, którzy korzystali z okazji i chłodzili się w okolicznych zbiornikach. Zdaniem ratownika, chętni do pływania w morzu powinni jeszcze poczekać.
- Woda w Bałtyku jeszcze się nie nagrzała, to jeszcze nie jest czas na kąpiel. Mamy dopiero połowę czerwca, więc na pewno nie zachęcamy do tego, by z tych kąpieli korzystać. Wskazujemy też, że te kąpiele niekoniecznie mogą być też bezpieczne, bo nie ma jeszcze funkcjonujących kąpielisk - powiedział ratownik.
Wypoczynek z koronawirusem w tle
W tym roku, z uwagi na pandemię wywołaną przez koronawirusa i nakaz zachowywania dystansu społecznego, wiele kąpielisk nie będzie dostępnych.
- Myślę, że to będzie w tym sezonie dużym problemem, by skutecznie udzielać pomocy, żeby docierać na czas. Nie będzie tylu ratowników, ludzie będą musieli tak naprawdę z jeszcze większą uwagą wchodzić do wody i jeszcze bardziej uważać na siebie - mówił.
Jak być bezpiecznym?
Co roku w okresie rozpoczęcia sezonu letniego przypominane są podstawowe zasady bezpieczeństwa nad wodą. Mimo to, patrząc po aktualnym bilansie utonięć, nie zawsze się do tego stosujemy.
- Co roku ludzie toną. Obawiam się, że teraz może pojawić się też więcej dzieci, które będą ofiarami utonięć, z uwagi na to, że działania WOPR-u i innych organizacji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo były utrudnione. Nie mieliśmy możliwości dotarcia do szkół z informacjami, z zasadami bezpieczeństwa, dlatego dzieci mogą ich po prostu nie pamiętać. Uważam, że zdalnie jest to trudne, by te informacje przekazać, jak faktycznie udzielać pomocy - zauważył Kurylczyk.
Dodał, że podstawową zasadą przed wejściem do wody jest zachowanie trzeźwości i niestosowanie żadnych innych używek. Zalecił także, by korzystać z kąpielisk strzeżonych, a jeżeli nie ma takiej możliwości, pamiętać, by nie odpływać daleko od brzegu.
- Jeżeli mamy możliwość, zabierzmy ze sobą jakiś przedmiot, materac, boję ratowniczą czy pas ratowniczy, który pomoże nam w bezpiecznym powrocie na brzeg. Nie wchodźmy do wody wtedy, kiedy jesteśmy rozgrzani, i w miarę możliwości korzystajmy z tych miejsc, które znamy. Nie wchodźmy do rzeki w miejscu, gdzie jest duży prąd i wtedy, gdy widzimy duże falowanie - mówił. Jak dodał, nawet wejście po kolana czy pas w takich miejscach może skończyć się tragicznie.
- Pamiętajmy, by z tych wakacji, urlopu, na który wszyscy z niecierpliwością wyczekują, wrócić cało i w komplecie - mówił. - Starajmy się nie mierzyć swoich sił z prądem, bo szans nie mamy. Albo w ogóle nie wchodzić do wody. Kiedy w tej wodzie jesteśmy, starać się wykorzystać jego [prądu - przyp. red.] siłę, poddać się jego działaniu, płynąć z prądem, kilka, kilkanaście metrów w głąb wody, kierować się wzdłuż brzegu i próbować wrócić ponownie na brzeg - powiedział.
Jak dodał, według statystyk dużo więcej osób tonie nad rzekami czy jeziorami niż nad morzem. Głównymi przyczynami tragicznych wydarzeń są najczęściej kąpiele po zmroku lub po spożyciu alkoholu, w wodach zupełnie nieprzystosowanych do kąpieli. W takich sytuacjach dotarcie ratownika z pomocą może być bardzo utrudnione.
- W wielu miejscach brakuje nam czasu. Ratownik, żeby dotrzeć skutecznie z pomocą, musi przybyć w ciągu czterech minut i wyciągnąć osobę z wody. Jeżeli będzie później, szanse na przeżycie są iluzoryczne - przestrzegł.
Całość rozmowy z ratownikiem zobaczysz tutaj:
Autor: kw/aw / Źródło: TVN24, RCB