Z dna rzeki Moskwa w stolicy Rosji wydobyto na powierzchnię wrak prywatnej łodzi wycieczkowej. W nocy z soboty na niedzielę łódź zderzyła się z barką płynącą po rzece i została wgnieciona w dno. W wypadku zginęło dziewięć osób, a siedem zostało uratowanych. Pasażerowie brali udział w przyjęciu urodzinowym.
Spośród uratowanych jedna o własnych siłach dopłynęła do brzegu i to ona powiadomiła służby ratownicze. Sześć kolejnych osób wyłowiono z Moskwy chwilę po wypadku.
Akcja ratownicza trwała całą noc i większą część niedzieli. Do rana z rzeki wyłowiono siedem ciał, przed godz. 13 czasu moskiewskiego odnaleziono ósmą ofiarę, kilkadziesiąt minut później znaleziono kolejną. Większość spośród 15 osób na pokładzie stanowili cudzoziemcy, głównie Amerykanie i Turcy.
W niedzielę po południu sprowadzony na miejsce dźwig pływający wydobył wrak z dna rzeki, głębokiej w tym miejscu na trzy metry. Co się stało? Rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że do zderzenia doszło wkrótce po północy. Jak mówił wysłannik TVN24 do Moskwy, do wypadku doszło podczas nocnej zabawy na niewielkiej - około 14-metrowej - prywatnej łodzi wycieczkowej. Według relacji świadków łódź parokrotnie okrążyła dużą barkę również płynącą po Moskwie. W pewnym momencie łódź uderzyła w większą jednostkę i momentalnie dostała się pod nią. Nurkowie ustalili, że wrak został wbity w muł na dnie płytkiej w tym miejscu rzeki. Moskiewskie służby rzeczne mówią, że kapitan jednostki, która zatonęła był im znany - często dostawał mandaty za nieprzestrzeganie zasad żeglugi i przeładowywanie łodzi. Najprawdopodobniej i tym razem złamał prawo. M.in. wziął na pokład więcej pasażerów niż dopuszczały przepisy - mogło ich być nie więcej niż 12 osób. Wiadomo również, że wynajmujący łódź byli znajomymi, którzy świętowali urodziny jednego z nich. Podobno na pokładzie było dużo alkoholu. Według służb osoby wyłowione z wody - zarówno ci, którzy przeżyli, jak i ofiary wypadku - były pod jego wpływem.
Największa katastrofa od lat
Do wypadku w stolicy doszło zaledwie trzy tygodnie po największej od ponad ćwierćwiecza katastrofie żeglugowej w Rosji. 10 lipca na Wołdze zatonął statek wycieczkowy "Bułgaria". Z katastrofy zdołało się uratować tylko 79 osób spośród 201 pasażerów i członków załogi. W ramach dotychczasowego śledztwa aresztowani zostali dyrektorka przedsiębiorstwa armatorskiego, do którego należała "Bułgaria", oraz ekspert zarządu żeglugi śródlądowej Tatarstanu.
Autor: rs\\mtom,aq / Źródło: tvn24