Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa z udziałem wiceprezydent USA, szefa NATO, prezydenta Ukrainy, ale bez Rosji

Źródło:
PAP

W piątek rozpoczyna się Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. W obradach światowych przywódców udział wezmą między innymi wiceprezydent USA Kamala Harris, szef NATO Jens Stoltenberg czy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Po raz pierwszy od ponad 30 lat zabraknie delegacji Rosji. Rozmowy mają być zdominowane przez kryzys na Ukrainie.

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa będzie trwała do niedzieli. Będzie w niej uczestniczyć około 600 osób, w tym około 30 szefów państw i rządów, a także ponad 80 ministrów.

Wśród gości znaleźli się wiceprezydent USA Kamala Harris, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Konferencję otworzy przemówienie sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa. Po nim przemówi sekretarz stanu USA Antony Blinken oraz kilkoro niemieckich ministrów, w tym minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Rozmowy mają być zdominowane przez kryzys na Ukrainie. W czasie konferencji monachijskiej zostaną także poruszone m.in. kwestie dotyczące porozumienia nuklearnego z Iranem, kryptowalut, zmian klimatycznych i pandemii COVID-19. Przewodniczący obrad Wolfgang Ischinger przekazał reporterom, że nie przypomina sobie czasów, gdy trwało "tak wiele nakładających się na siebie kryzysów".

Pierwszy raz od ponad 30 lat zabraknie przedstawicieli Rosji

Kreml przekazał w zeszłym tygodniu, że rosyjska delegacja nie pojawi się na tegorocznej konferencji. Stanie się to po raz pierwszy od 1991 roku. Jak wskazał Reuters, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow uczestniczył w obradach w Monachium nawet w 2013 roku, gdy trwała już prozachodnia rewolucja na Ukrainie, po której nastąpiła rosyjska aneksja Krymu.

Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oceniła, że konferencja stała się stronnicza, co sprawiło, że "zatraciła swoją inkluzywność i obiektywność".

"Rosja ograniczyła swoje zainteresowanie dialogiem, a w szczególności otwartą rozmową o bezpieczeństwie w Europie. Ta konferencja jest dla Zachodu okazją do pokazania jedności wobec Rosji i reżimów autorytarnych" - komentowała cytowana przez Reutersa uczestniczka konferencji prof. Daniela Schwarzer, ekspertka związana z centrum nauki i spraw międzynarodowych im. Roberta i Renee Belfer przy Uniwersytecie Harvarda.

Morawiecki: być może Rosjanom chodzi jednak o bardziej radykalne scenariusze

O to, co oznacza brak Rosji na konferencji, był pytany w piątek w Brukseli premier Mateusz Morawiecki. - Na pewno warto zdać sobie sprawę z tego, że gra strategiczna, którą toczy Kreml i prezydent (Rosji Władimir) Putin, jest grą o innej dynamice niż działania i odpowiedź ze strony państw demokratycznych - mówił premier.

- Dyktatury, państwa autorytarne, myślą w innych kategoriach, rozumują w innym interwale czasowym, w innej czasoprzestrzeni. I z tym mamy do czynienia dzisiaj, dlatego tak ważne jest, żebyśmy byli nie tylko na tej samej długości fali z krajami Unii Europejskiej, ale żebyśmy zdawali sobie sprawę z tego, że nasza reakcja musi być z jednej strony zdecydowana, a z drugiej strony nastawiona na działania długofalowe - ocenił.

- Tu nie ma co liczyć niestety na to, że dojdzie do bardzo szybkiej deeskalacji i wszyscy za naszą wschodnią granicą będą szybko szczęśliwi. Tak niestety nie będzie - mówił. - Dlatego my staramy się wzmacniać naszą armię tak szybko, jak to możliwe, a na naszej granicy polsko-ukraińskiej budować nasze zdolności również na najgorsze scenariusze, czyli na ewakuację dużej liczby obywateli ze strony Ukrainy, na przyjmowanie tamtych obywateli, a nawet na leczenie rannych - powiedział premier.

Zapewnił, że Polska jest gotowa, aby "w sposób maksymalnie pokojowy" pomagać w tej bardzo trudnej sytuacji. - Niestety trzeba powiedzieć, że brak obecności Rosji na tej konferencji do spraw bezpieczeństwa pierwszy raz, potwierdza tylko nasze podejrzenia, że być może Rosjanom chodzi o jednak bardziej radykalne scenariusze. Musimy mieć to z tyłu głowy - przyznał szef polskiego rządu.

Autorka/Autor:pp/kab

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: