O takim finiszu mogli tylko pomarzyć. Na sam koniec 21. Zimowych Igrzysk Olimpijskich reprezentanci kraju gospodarzy pokonali w finale po dogrywce Stany Zjednoczone 3:2 i zostali mistrzami olimpijskimi w hokeju. Złoto Kanadyjczykom zapewnił strzał w dogrywce Sidney'a Crosby'ego, zwanego "The Next One", następcy wielkiego Wayne'a Gretzky'ego.
Sydney Crosby na pewno zostanie bohaterem narodowym Kanady. Jeden z najpopularniejszych hokeistów świata w dogrywce strzelił decydującego gola i wprawił w euforię wszystkich Kanadyjczyków.
Już przed rozpoczęciem meczu mówiono o nim "finał marzeń". W decydującym spotkaniu zmierzyły się ze sobą dwie najmocniejsze reprezentacje świata - z krajów, które wspólnie tworzą najsłynniejszą ligę hokejową globu NHL - USA i Kanada. Rywalizacja była wymarzona również z tego względu, że wreszcie swoją drużynę wspierać mogli kibice z kraju gospodarzy.
Dobry początek Kanady
Presja była ogromna, jeszcze większa była motywacja hokeistów z obu krajów. Już pierwsza tercja przebiegała w szalonym tempie. W Canada Hockey Place walka była do upadłego. W 13. minucie cała hala, a właściwie zebrani w niej kibice, ryknęli ze szczęścia - gospodarze wyszli na prowadzenie. Po błędzie obrońcy USA Briana Rafalskiego krążek przejął Mike Richards, jego strzał Ryan Miller jeszcze obronił, ale przy dobitce Jonathana Toewsa był już bezradny.
Na przerwę po pierwszej tercji szczęśliwsi schodzili więc Kanadyjczycy, którym bramka wyraźnie dodała animuszu. Początek drugiej tercji również przebiegał pod ich dyktando. Hokeiści z kraju klonowego liścia podwyższyli na 2:0 już w 8. minucie. Świetnie lewą stroną "pociągnął" Ryan Getzlaf, podał pod bramkę do Duncana Keitha, ten odegrał do Coreya Perry'ego, który z najbliższej odległości pokonał Ryana Millera.
USA gra do końca
Prowadząc 2:0 Kanadyjczycy nieco się "wyluzowali" - już myśleli o zwycięstwie. Nic z tego, bo Amerykanie walczyli do ostatniego tchu. W 13. minucie drugiej tercji jedną ze strat odrobił Ryan Kesler. Z prawej strony uderzał Patrick Kane, a bramkarz Luongo pewnie obroniłby ten strzał, gdyby nie fakt, że w ostatniej chwili tor lotu krążka zmienił Ryan Kesler kompletnie myląc golkipera. Po bramce kontaktowej Amerykanie wyraźnie nabrali wiary we własne siły i do końca drugiej odsłony to właśnie oni byli stroną przeważającą.
W trzeciej tercji gospodarze starali się utrzymać jednobramkowe prowadzenie. Bardzo uważnie grając w defensywie udało im się to prawie do samego końca. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem Kanady na 24 sekundy przed końcowym gwizdkiem, bramkę na wagę dogrywki strzelił Zach Parise. Kwestia mistrzostwa znów pozostała otwarta.
Niezawodny Crosby
W dogrywce, w której obowiązywała zasada "nagłej śmierci" (kto strzela bramkę, ten wygrywa), bohaterem został Sidney Crosby. Ten 22-letni zawodnik Pittsburgh Penguins którego krytykowano za wcześniejsze występy (w dwóch ostatnich meczach nie zdobył żadnej bramki), strzelił w najbardziej odpowiednim czasie. Pokonał bramkarza USA w ósmej minucie - po kolejnym błędzie Rafalsky'ego i tym samym zadał Amerykanom "nagłą śmierć". Mistrzostwo olimpijskie zdobyła Kanada.
Nie sposób opisać szału radości kanadyjskich kibiców, kiedy syrena ogłosiła zakończenie finałowego spotkania w Canada Hockey Place. Przed Kanadyjczykami, którzy kochają hokej, teraz bardzo upojna noc. Ostatnio Kanadyjczycy zdobyli olimpijskie złoto osiem lat temu w Salt Lake City.
Kanada - USA 3:2 (1:0, 1:1, 0:1; 1:0)
Bramki: dla Kanady - Jonathan Toews (13), Corey Perry (28), Sidney Crosby (68); dla USA - Ryan Kesler (33), Zach Parise (60) Kary: Kanada - 4, USA - 4 minuty.
Źródło: tvn24.pl