Poniedziałek, 31 sierpnia - Czy premier przeżywa duży stres przed wtorkowym przemówieniem i spotkaniem w cztery oczy z Władimirem Putinem? - Na pewno - mówił w programie "24 godziny" w TVN24 wicepremier Grzegorz Schetyna, choć sam szef rządu nie przewiduje, aby doszło do jakiejś rewolucji. Schetyna podkreślił też, iż wierzy, że Polacy będą mogli czuć satysfakcję po uroczystościach obchodów wybuchu II Wojny Światowej.
Schetyna powiedział w TVN24, że Władimir Putin nie przekaże polskiej stronie tekstu swego przemówienia. W tym samym czasie premier Tusk mówił dziennikarzom w Gdańsku, że nie spodziewa się, aby przemówienie szefa rosyjskiego rządu, było zaskakujące w sensie "negatywnym lub pozytywnym". Według niego, wskazują na to tezy przedstawione w liście Putina opublikowanym w "Gazecie Wyborczej".
"Spotkanie w cztery oczy będzie najważniejsze"
Wicepremier polskiego rządu mówiąc o scenariuszu wtorkowych uroczystości na Pomorzu zaznaczał, że będzie on pisany w sumie na bieżąco, w oparciu o pewne stałe punkty. Przypomniał, że podczas części oficjalnej przemówienia wygłoszą prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk. Zaznaczył, że nie będzie tu podziału na dobrego i złego policjanta.
– Tu nie może być rozdźwięku. Prezydent i premier skonsultowali już wczoraj treść swych przemówień. Mam nadzieję, że zdamy egzamin z narodowej dojrzałości - dodał.
Podkreślił jednak, że najważniejsze będzie wcześniejsze spotkanie obu premierów za zamkniętym drzwiami, które potrwa prawie godzinę.
Artykuł na dobry początek?
Minister mówił też, że nadzieję na obiecujące wnioski po uroczystościach daje też wyżej wspomniany artykuł Putina. - Ten artykuł zaskoczył mnie, ale jest to dobry sygnał i pewnego rodzaju przełom - powiedział Schetyna. Jak jednak przyznał, w relacjach polsko-rosyjskich nadal istnieją niewyjaśnione prawdy, takie jak sprawa zbrodni katyńskiej.
- Rosja, przysyłając Putina do Polski, uznała, że II wojna światowa rozpoczęła się 1 września. To ważny symbol – podkreślił wicepremier.