Czwartek, 14 stycznia - Postawienie zarzutów dziennikarzom TVN24 i Radia ZET było niezasadne - stwierdził w programie "24 Godziny" Prokurator Krajowy Edward Zalewski. - Śledczy nie wykonali szeregu istotnych czynności - tłumaczył i dodał, że podjął decyzję o przeniesieniu śledztwa z prokuratury krakowskiej do łódzkiej.
Akta były badane w Biurze Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej - mówił Zalewski. Biuro zakończyło postępowanie. Okazało się, że "nie wykonano szeregu istotnych czynności śledczych". - Błędnie oceniono materiał dowodowy. Prokuratorzy badający te akta uznali, że postawienie zarzutów obu dziennikarzom jest niezasadne - powiedział.
- Biuro sformułuje teraz określone stanowisko i przedstawi wytyczne dla prokuratury prowadzącej. Stanowisko będzie dotyczyło określonego materiału dowodowego, a więc zwrócenia uwagi na te elementy, które zostały pominięte - tłumaczył. Dalej z zarzutami Edward Zalewski zaznaczył, że zarówno Krzysztof Skórzyński jak i Mariusz Gierszewski formalnie dalej mają postawione zarzuty. - Podjąłem decyzję o przekazaniu tej sprawy do innej prokuratury. W dniu jutrzejszym dokumenty zostaną wysłane do Łodzi. Tam będą podejmowane dalsze decyzje - mówił.
- Akta sprawy nie wrócą już do Krakowa. Razem z moją decyzją o przekazaniu tej sprawy zostaną wysłane do Łodzi - dodał. W ciągu miesiąca Jakie kwestie pominęła prokuratura krakowska? - Nie wzięto pod uwagę istotnych argumentów. M.in. szkodliwości społecznej czynu - powiedział Edward Zalewski. - Sprawa nie jest skomplikowana. Myślę, że wszelkie dalsze decyzje zostaną podjęte w ciągu miesiąca - dodał. Czy ktoś z Krakowa poniesie konsekwencje? - Nawet jeżeli będą decyzję personalne, na pewno nie powiadomię o nich w telewizji - odpowiedział.
Dziennikarze mają zarzuty cały czas, ale czy "niezasadne postawienie" oznacza, że zostaną zniesione? - Prokurator będzie realizował wytyczne. Teraz działanie leży w jego gestii - tłumaczył prok. Zalewski. Ujawnili zeznania Obaj dziennikarze usłyszeli od krakowskich prokuratorów, że popełnili przestępstwo ujawniając w przygotowanym wspólnie materiale tajemnicę śledztwa. Chodzi o materiał przedstawiający kulisy tzw. "afery gruntowej". Skórzyński i Gierszewski mieli posłużyć się zeznaniami prokuratorów ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa, która doprowadziła do dymisji Andrzeja Leppera.
W materiale dowodzili, że prokurator Jerzy Engelking, najbliższy współpracownik ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, mimo braku dowodów, na słynnej konferencji prasowej wskazał Janusza Kaczmarka jako źródło przecieku w akcji CBA.
Powoływali się przy tym na zeznania śledczych badających tę sprawę, które ci złożyli w rzeszowskiej prokuraturze (prowadzi ona śledztwo w związku z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez prokuratorów, funkcjonariuszy ABW i CBA w sprawie przeciwko byłemu szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi oraz dotyczące multimedialnej konferencji wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga w 2007 r.).
Obaj nie przyznają się do winy.
W obronie Krzysztofa Skórzyńskiego i Mariusza Gierszewskiego stanęła m.in. TVN, ale też prezydent Lech Kaczyński. W specjalnym komunikacie przypomniał, że bez kontroli mediów, władza ulega pokusie nadużyć. "Mój poważny niepokój budzi kolejna sprawa, w której dziennikarzowi stawia się zarzut ujawnienia tajemnicy państwowej" - napisał prezydent.