Piątek, 7 sierpnia - MSWiA zabrakło odwagi, a powinno powiedzieć otwarcie: nie chcemy żeby młodzież ukraińska przyjeżdżała pod hasłami lidera UPA – ocenił Maks Kraczkowski (PiS). Nie zgodziła się z nim Joanna Senyszyn (SLD). – Rząd znalazł dobry pretekst – oceniła w programie „24 godziny”.
Decyzji MSWiA o nie wpuszczeniu ukraińskich kolarzy z rajdu Stepana Bandery do Polski bronił Sebastian Karpiniuk (PO). - Interwencja się należała, nie jest potrzebne rozgrzebywanie trudnych doświadczeń polsko-ukraińskich. Nie powinniśmy iść w kierunku pojednania, a ta wycieczka nie miała takiego celu. Podobny rajd z Polski szlakami księcia Jeremiego Wiśniowieckiego nikomu nie przyszedł do głowy – dodał.
Joanna Senyszyn także poparła zarówno cel postanowienia resoru, jak i użyte środki. Według niej wyproszenie kolarzy nie wpłynie na stosunki polsko-ukraińskie, bo powodem były względy formalne, nie polityczne - Nie wolno tolerować wyłudzania wiz. Jak chce się coś robić, to należy wybierać prostą drogę. Powinni wystąpić oficjalnie, wtedy był czas na rozmowy, a tak pretekst posłużył do odmowy wejścia – oceniła.
Wytrych dobry czy zły?
Z kolei Maks Kraczkowski, choć zadowolony, że ze rajd się nie odbędzie, skrytykował metody MSWiA. - Komuś zabrakło odwagi. Uzasadnienie było technokratyczne, a w trudnych sytuacja powinniśmy mówić otwarcie: z punktu widzenia polskiej zranionej duszy nie chcemy żeby młodzież ukraińska przyjeżdżała pod hasłami lidera UPA – stwierdził. Zdaniem posła PiS resortu użył wytrychu, a ten „nigdy nie jest dobry”.
- Ale dzięki temu nie ma czasu na dyskusje, a sprawa jest przecięta jak węzeł gordyjski – podsumowała Senyszyn.
kaw//mat