Poniedziałek, 27 października 21:00Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski podtrzymuje, że arcybiskup Jan Martyniak, mimo zaprzeczeń, chciał odsunąć go od pełnienia posługi kapłańskiej. Abp Martyniak w liscie do kardynała Stanisława Dziwisza zarzuca ks. Zaleskiemu, że pogłębia podziały między Ukraińcami i Polakami.
- Szkoda, że list biskupa Martyniaka do kardynała Dziwisza nie został opublikowany. Tam w ostatnim zdaniu jest postawione takie pytanie: czy kapłan ziejący nienawiścią, angażujący się w politykę, może być kapłanem kościoła katolickiego? To jest oczywiście pytanie retoryczne. W listach między hierarchami tak postawione pytanie w stosunku do szeregowego księdza to jest po prostu dla niego śmierć cywilna – mówi ksiądz Zaleski.
Historykom ukręca się łby?
Według księdza Zaleskiego, przyczyną ataku na jego osobę była „histeryczna reakcja” dwóch hierarchów kościoła greckokatolickiego na jego książkę „Przemilczeć ludobójstwo na Kresach”. - Zamiast polemizować z argumentami historycznymi odwołali się do moich przełożonych. W Polsce ukręca się łeb niepokornym historykom – uważa duchowny.
Co tak rozjuszyło duchownych, że postanowili ukarać Zaleskiego? – W tej książce opisuję historię rodzinnej wsi mojego ojca, w której faszyści z UPA wymordowali 170 mieszkańców. Masakrą dowodził ksiądz greckokatolicki – opowiada ks. Zaleski. W „Przemilczanym ludobójstwie na Kresach” można też przeczytać, że duchowni greckokatoliccy byli kapelanami SS.
Czym były wydarzenia na Wołyniu?
W szeregu ludobójczych akcji nacjonalistów ukraińskich, skierowanych przeciwko ludności polskiej i czeskiej zamieszkującej Wołyń i akcji odwetowych polskiej partyzantki zginęło około 60 tysięcy Polaków oraz kilkanaście tysięcy Ukraińców. Część ofiar po stronie ukraińskiej poniosła śmierć z rąk nacjonalistów ukraińskich za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do oprawców. Masakry trwały od 1942 do 1944 roku.