Środa, 6 stycznia - Krzyż nikomu nie szkodzi, wręcz łagodzi obyczaje – uważa prezydent Świnoujścia. – Ale obraża moje poglądy religijne oraz godzi w moją wolność wyznania – odpowiada mieszkaniec tego miasta. Obaj spotkają się w sądzie, niewykluczone, że ostatecznie w Strasburgu.
Lesław Maciejewski pozwał do sądu gminę Świnoujście, bo uznał, że eksponując krzyże w urzędzie miejskim, naruszyła jego dobra osobiste. Pozew został przyjęty. - Obecność krzyża w pomieszczeniu publicznym obraża moje poglądy religijne oraz godzi w moją wolność wyznania – argumentował.
Nie ukrywał, że zainspirował go wyrok trybunału w Strasburgu w sprawie zdjęcia krzyży we włoskich szkołach. - Pojawia się szansa, żeby można było cokolwiek zrobić w tej sprawie. Bez tego wyroku nie wiem, czy bym się zdecydował - stwierdził.
"Nie sądzę, żeby krzyż zniknął"
Prezydent miasta Janusz Żmurkiewicz krzyży zdejmować nie zamierza. - Nie sądzę, żeby krzyż zniknął. Pozostanie i na sali sesyjnej, i w moim gabinecie. Radni nie mieli nic przeciwko, a to oni na tej sali obradują - argumentował.
Jak dodał, krzyż na sali sesyjnej „nie wpływa w żaden negatywny sposób na stanowiska radnych i nie zauważyłem, żeby ich krępował w swobodnych wypowiedziach”. Na tym samym oddechu przyznał jednak, że „obecność krzyża wpływa na tonowanie wypowiedzi” podczas bardziej gwałtownych sesji i „oddziałuje pozytywnie”.
"Urząd powinien mieć charakter neutralny"
- Ale nawet gdyby i wszyscy radni byli za krzyżem – a słyszałem wypowiedź jednej z nich, która chciała sprawę oddać do Trybunału Konstytucyjnego – to i tak mieszkańcy miasta nie musza się do nich dostosować. Urząd powinien mieć charakter neutralny – ocenił Maciejewski.
W odpowiedzi Żmurkiewicz zaproponował mu spotkanie. - Nie wiem, czy powinniśmy dziś angażować sądy w rozpatrywanie tego typu spraw, i tak są zajęte. Może spotkajmy się i zastanowimy nad problemami, które w Świnoujściu należy rozwiązywać. Niech pan przeznaczy tę energię na coś pozytywnego – doradził.
"Ja walczę o bardziej demokratyczny kraj"
Maciejowskiego ta propozycja nie zachwyca. - Ja walczę o bardziej demokratyczny kraj, a zdjęcie krzyża to mały kroczek. To nie jest tylko sprawa przedmiotu, za nim idzie cały przekaz ideologiczny. Ja nie jestem katolikiem, a też żyję w Świnoujściu i też wypada to zaakceptować. Polityka gospodarcza nie ma tu nic do rzeczy – wyjaśnił. Dalej zamierza iść ze sprawą do sądu, nawet jeśli miałaby się zakończyć w Strasburgu.
Pytany, czy zdejmie krzyż, jeśli Trybunał go do tego zobliguje, prezydent miasta stwierdził: - Wierzę w to, że nie będę musiał tego robić.
kaw/tr