Premium

Rosja chce na igrzyska. Czy Polska je zbojkotuje? "Czasem trzeba ponieść odpowiedzialność zbiorową"

Zdjęcie: Getty Images

Wyrzucenie Rosji i Białorusi z międzynarodowej rywalizacji to cegiełka jaką świat sportu dołożył do wojennych sankcji na oba kraje. I chociaż po blisko roku wojny sytuacja na froncie się nie zmieniła, zdanie zmienia MKOl. I chce powrotu zawieszonych sportowców na przyszłoroczne igrzyska w Paryżu. Polska, Ukraina i kraje regionu mówią "nie" i budują koalicję, która ma ten powrót udaremnić. W ostateczności są gotowe igrzyska zbojkotować.

Międzynarodowy sport, co do zasady, szybko i jednoznacznie zareagował na rosyjską agresję na Ukrainę. Dzień po inwazji Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zarekomendował poszczególnym federacjom odwołanie wszystkich zawodów zaplanowanych w Rosji i Białorusi. Trzy dni później wskazał, że sportowców z tych państw nie powinno dopuszczać się do zawodów. A jeśli już trzeba, to należy przynajmniej pozbawić ich możliwości startów pod flagą narodową i przy akompaniamencie hymnu.

Rekomendacja nie była wiążąca, ale poszły za nią niemal wszystkie federacje. Z międzynarodowych rozgrywek wyrzucone zostały rosyjskie (ale już nie białoruskie) reprezentacje i kluby. Niemal wszyscy sportowcy z krajów-agresorów stracili możliwość udziału w międzynarodowych zawodach. W grze pozostali tenisiści i zawodnicy gier zespołowych, w tym piłkarze, siatkarze czy hokeiści.

Rosja od początku szła w narrację, że wykluczanie jej sportowców z międzynarodowej rywalizacji to bezprawie i dyskryminacja. Zajmujące się sportem trybunały zasypane zostały skargami i pozwami. W niektórych dyscyplinach - np. skeletonie czy tenisie stołowym - Rosjanie odnieśli formalno-prawne zwycięstwa, ale powrotu na areny i tak nie zdołali wywalczyć. Choć pęknięć w solidarnej na początku rodzinie olimpijskiej przybywało.

Rosyjscy sportowcy podczas ceremonii zakończenia igrzysk w TokioGetty Images

MKOl zmienny jest

Im dłużej trwała i im bardziej powszedniała wojenna rzeczywistość, tym częściej zaczęły pojawiać się hasła o potrzebie otwarcia furtki dla rosyjskich i białoruskich sportowców. Propozycje były różne: starty pod neutralną flagą, dopuszczenie do rywalizacji tylko tych, którzy zadeklarują, że sprzeciwiają się rosyjskiej agresji albo przynajmniej, że jej nie popierają. Za każdym razem szybko rysował się ostry podział na zwolenników poluzowania sportowych sankcji i przeciwników jakichkolwiek negocjacji w tej sprawie.

Podział przebiegał w dość oczywisty sposób, opierający się przede wszystkim na powiązaniach politycznych, personalnych i geografii. W czasie mundialu w Katarze, wykopana na piłkarski margines Rosja zagrała towarzysko z Kirgistanem, Tadżykistanem i Uzbekistanem. Gotowość przygarnięcia rosyjskich sportowców na swoje zawody wyraził Azjatycki Komitet Olimpijski. Rosyjski minister spraw zagranicznych twierdzi, że tamtejsi sportowcy otrzymali zaproszenia do startu w turniejach… w Afryce.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam