Bliska załamania była raz. Rozpłakała się z wściekłości i bezsilności. Kiedy otarła łzy, chwyciła za telefon i załatwiła miejsce dla uciekinierów z Ukrainy. Agnieszka Kobus-Zawojska, dwukrotna medalistka olimpijska, tuż po wybuchu wojny zaprosiła do Polski swoją rywalkę - Ołenę Buriak. Jej rodakom pomaga do dziś, choć przerażająca, wysysająca energię choroba wciąż ją osacza.
Nie pamiętają, kiedy się poznały. Dawno, gdzieś w świecie.
Przyjaciółkami nie były nigdy . Znajome, nic więcej. Cześć, cześć. Jak się masz? Co nowego? - zdawkowe pytania przed kolejnymi zawodami. Kiedy Ołena znalazła się w niebezpieczeństwie, kiedy jechała w nieznane, byle dalej od spadających bomb, Agnieszka zareagowała natychmiast, bez zastanowienia.
Obie rywalizują w tej samej specjalności: czwórce podwójnej. Po zaszczyty i medale w wioślarstwie obie sięgają od lat. Agnieszka z igrzysk w Rio de Janeiro wróciła z brązowym medalem, z Tokio przywiozła srebro. Ołena to wicemistrzyni świata i mistrzyni Europy z sezonu 2010.
Sukcesy ogromne, ale to nie sport jest w tej historii najważniejszy.
Wyją syreny, latają śmigłowce
Ołena zrywa się o piątej nad ranem. Budzą ją wybuchy, eksplozja po eksplozji. Wszystko jest już jasne - wojna.
Wiedziała, że ten dzień nadejdzie. Często rozmawiała z Dimą, który w roku 2014, po aneksji Krymu przez Rosję, jako ochotnik wstąpił do ukraińskiej armii. Walczył, kilka razy został ranny. Dla Ołeny był osobą bardzo bliską - została matką chrzestną córki Dimy, nazywała go Kumem. - Powtarzał, że Rosja planuje kolejną inwazję. Że my, Ukraińcy, musimy być gotowi - mówi Ołena. Pytała, na co wobec tego czekają, a Kum tłumaczył, że przekładają atak z miesiąca na miesiąc, bo coś musiało pójść nie tak, nie po ich myśli. Przekładają, ale nadejdą.
24 lutego Rosja atakuje, bomby spadają na Mikołajów, rodzinne miasto Ołeny, ważny port i ośrodek przemysłu stoczniowego położony niedaleko ujścia rzeki Boh do Morza Czarnego. Między blokami latają śmigłowce, wyją syreny alarmowe.
Ołena myśli, że jednak zostanie w domu. Że ucieczka nie będzie konieczna. Pierwszej nocy po rosyjskiej agresji nocuje u niej przerażona mama. Ze swojego mieszkania do samochodu córki, która przyjechała po nią wyludnionymi ulicami, wybiegła w klapkach, jak stała.
Rano jest jeszcze gorzej.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam