Zaczęła się wiosna, ruszyło masowe wypalanie traw. Naukowcy nazywają ten proceder "katastrofą ekologiczną", a reporter TVN 24 udowodnił to w specjalistycznym laboratorium.
Ofiarami wypalania traw padają przede wszystkim najmniejsze zwierzęta. - Nie zapominajmy o tym, że są one pokarmem, czyli początkiem łańcucha pokarmowego dla kuropatw czy zająców – mówi TVN 24 prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Życie w skrawku ziemi
W próbce, którą reporter TVN24 dostarczył do Instytutu Zoologicznego UP, pracownicy znaleźli ślimaka, pędraki, pijawkę lekarską, kowala bezskrzydłego i dżdżownice. Ale jeśli pożar przeniesie się na las, może stanowić zagrożenia także dla większych gatunków.
Wypalanie spowalnia proces użyźniania gleby, a związki chemiczne pozostające w popiele mogą dostać się do zbiorników wodnych. Palą się również śmieci co prowadzi do uwolnienia szkodliwych substancji do atmosfery.
Naukowcy często prowadzą badania na wypalonych łąkach. – Możemy poznać część gatunków, jaka występowała wcześniej na łące. Jednak poznamy tylko te, których szkielety ocalały – wyjaśnia mgr Anna Malecha z UP.
Kary za wypalanie
Wypalanie traw jest metodą pozbywania się chwastów i nadmiaru roślinności z łąk czy nieużytków, które często wymyka się spod kontroli. - W ciągu ostatniego weekendu wielkopolscy strażacy wyjeżdżali do 133 pożarów traw - mówi tvn24.pl Sławomir Brandt, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu.
W Polsce jest zabronione i podlega karze aresztu lub grzywny.
Autor: mm/b / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24