Ponad 181 mln złotych chce od gminy Krzywiń dostać firma Finadvice, która na jej terenie miała budować farmę wiatrową. Poszło o to, że radni nie uchwalili planu miejscowego. W czwartek w sądzie przesłuchano pierwszych świadków.
Finadvice Polska domaga się od gminy Krzywiń 3,2 mln zł zwrotu poniesionych kosztów oraz 178 mln złotych tytułem utraconych korzyści. Korzyści, które miała przynieść eksploatacja wiatraków do 2039 roku.
Z planów póki co nie wyszło nic, bo gmina nie uchwaliła ważnego planu miejscowego, który pozwalałby na ich realizację
W 2007 r. firma podpisała list intencyjny z ówczesnym burmistrzem Krzywinia. Dwa lata później radni uchwalili wprawdzie plan zagospodarowania przestrzennego dla tej inwestycji. Ale po jego opublikowaniu, w 2010 r. został on zaskarżony do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu przez część mieszkańców.
Sąd unieważnił plan, a nowa rada, wybrana w 2010 roku, nie uchwaliła nowego. To z kolei uniemożliwia realizację inwestycji.
"Inwestor zaryzykował"
Finadvice postanowił skierować sprawę do sądu cywilnego. Podczas pierwszej, niejawnej rozprawy w listopadzie 2012 roku strony nie doszły do porozumienia.
W czwartek w Lesznie zaczął sie proces. Przesłuchano byłego burmistrza i byłego przewodniczącego rady gminy Krzywiń. Według byłego burmistrza Pawła Buksalewicza list intencyjny i porozumienie w sprawie przygotowania inwestycji nie gwarantuje że uchwalony zostanie plan zagospodarowania, gdyż jest to kompetencja radnych, a nie zarządu gminy.
- List był inicjatywą firmy, ale my też chcieliśmy realizacji tej inwestycji. Nasza gmina leży daleko od szlaków komunikacyjnych i liczyliśmy na to, że dochody z farmy wiatrowej zasilą nasz budżet, a dodatkowo przyniosą dochody rolnikom, którzy wydzierżawią inwestorowi swoją ziemię - powiedział.
Według byłego burmistrza, do momentu uchwalenia planu zagospodarowania wszelkie koszty były ryzykiem inwestora, który zobowiązał się wobec gminy m.in. do utwardzenia lokalnych dróg oraz wybudowania głównego punktu zasilania energetycznego. Zawarł też około 250 umów z właścicielami terenów, na których miała być realizowana inwestycja i poniósł koszty opracowania planu zagospodarowania przestrzennego.
Za mało wiatraków
Były przewodniczący rady Roman Majorczyk zeznał z kolei, że w związku z przygotowaniami do tych inwestycji, do momentu uchwalenia planu zagospodarowania nie było żadnych protestów społecznych.
- Jeżeli w 2007 roku nie byłoby akceptacji dla budowy farmy, to firma wycofałaby się z inwestycji. Protesty zaczęły się w momencie, kiedy firma ograniczyła liczbę planowanych turbin z 30 do kilkunastu. Część mieszkańców, którzy mieli czerpać dochody z dzierżawy gruntów, została tych potencjalnych dochodów pozbawiona - mówił.
Forma nacisków
Zdaniem obecnego burmistrza Krzywinia Jacka Nowaka proces o tak dużą kwotę ma być środkiem nacisku na władze i radnych. - Z moich doświadczeń oraz rozmów z innymi samorządowcami wynika, że inwestorzy planujący budowę siłowni wiatrowych, grożąc wysokimi odszkodowaniami, usiłują wymusić stosowne decyzje i uchwały, naciskając na burmistrzów, wójtów i rady gmin - powiedział Nowak.
Budżet Krzywinia wynosi po stronie dochodów około 30 mln zł i w przypadku uznania roszczeń gmina nie byłaby w stanie ich spłacić.
Autor: fc/kk/roody / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu