Pszczoły powoli budzą się do życia. - W tej chwili przygotowują się do zbioru pierwszego pożytku - mówi pszczelarz z Kruszewni, Leszek Marcinkowski. Długa zima może jednak owadom mocno zaszkodzić.
Krótkie ocieplenie w marcu spowodowało, że niektóre z pszczół obudziły się i za wcześnie wyleciały z ula. Większość z nich przez ponowne ochłodzenie nie wróciło już do roju. Śmierć pojedynczych pszczół nie jest jednak największym problemem.
Jak mówi Maricnkowski, w momencie gdy pszczoły wyczują w powietrzu wiosnę, podnoszą temperaturę w ulu i zaczynają się rozmnażać, czyli czerwić. Powstałe larwy trzeba jednak czymś wykarmić.
- Powrót mrozów nawet do minus piętnastu stopni w nocy był dla pszczół bardzo szkodliwy. W takiej sytuacji po prostu nie mają co jeść. Jeśli nie mają odpowiednich zapasów, mogą zginąć z głodu - tłumaczy.
Trzeba było dokarmiać
Dlatego w tym roku pszczoły musiały być dokarmiane specjalnym syropem. Teraz, gdy synoptycy spodziewają się ocieplenia i przyspieszonej wegetacji roślin, wiadomo już, że pracowite owady będą miały wielki problem, aby zdążyć zebrać potrzebną ilość pokarmu. Może to nawet doprowadzić do tego, że w tym roku niektórych gatunków miodu zabraknie.
- Wszystko zależy od tego, jaka będzie pogoda w maju. Ale może być różnie - mówi Marcinkowski.
Autor: kk/par / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań