83-letnia Kazimiera Marcinkowska została uwięziona na swojej posesji. Od ścieżki prowadzącej do ulicy odcięła ją sąsiadka, na której terenie znajduje się dróżka. Kobieta boi się ewentualnych odszkodowań, jeśli pani Kazimiera przewróci się na jej terenie. Od dawna też droga do posesji miała być wybudowana przez ZDM. Obie kobiety nie kryją pretensji do drogowców.
40 lat temu miała zostać wybudowana droga, która zapewniłaby pani Kazimierze dojście do nieruchomości. Tak się jednak nie stało. Dlatego pani Marcinkowska przez wszystkie te lata korzystała z terenu należącego do sąsiadki. Tej jednak skończyła się cierpliwość. 1 lipca założyła dwie siatki, którymi odcięła staruszce dostęp do ulicy.
Córka karmi, listonosz woła
Obie panie, zarówno odcięta od ulicy pani Kazimiera jak i jej sąsiadka, nie kryją pretensji do Zarządu Dróg Miejskich. Pani Marcinkowska twierdzi, że napisała około stu listów do drogowców w tej sprawie, jednak nic od lat się nie zmienia.
Teraz, po odgrodzeniu jej od ulicy, jedzenie starszej pani donosi córka, a listonosz musi panią Kazimierę wołać zza ogrodzenia.
- ZDM działa beznadziejnie. Wszystko idzie tak opieszale, że nic z tego nie wynika. Opierają się na planach zagospodarowania przestrzennego, tyle, że nie realizuje się tych planów. Mają to właściwie w nosie. Dzwoniłam do nich. Mówią, że to teren prywatny i nie mają prawa nic zrobić. To, że stan jest jaki jest, to też ich wina - uważa pani Kazimiera.
Wymaga deklaracji
Sąsiadka pani Kazimiery domaga się deklaracji, kiedy droga powstanie i że ZDM weźmie odpowiedzialność za to, co ewentualnie może stać się na jej drodze sąsiadce.
- Niech ZDM powie czy zrobi to w ciągu pół roku czy roku. Muszę mieć to na piśmie. Niech ubezpieczy tę ścieżkę, żeby jak się ta pani wywróci, to żebym nie była ciągana po sądach i nie musiała wypłacać jej odszkodowania. Mam dom ubezpieczony, chodnik też, a tej ścieżki nie mogę, bo to "dziki chodnik" - tłumaczy sąsiadka 83-latki.
Scheda po PRL-u
Dorota Wesołowska, rzeczniczka ZDM-u przyznaje, że powstanie drogi dojazdowej do posesji pani Kazimiery jest uwzględniona w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Są jednak pewne problemy.
- W 2003 powstały miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Na ich podstawie zarządca realizuje infrastrukturę drogową. W tych planach taka infrastruktura została określona. Zarządca przystąpił do regulacji stanów terenowo prawnych. Niestety mamy tu schedę po minionym systemie. Ktoś kiedyś wydał pozwolenie na budowę nieruchomości bez dojazdu- tłumaczy Wesołowska.
Jak dodaje, właściciel również nie dopełnił formalności.
- Nie dopełnił on czynności prawnych. Nie wystąpił chociażby o służebność drogi. W tym przypadku jest to kwestia umowy cywilnej między osobami zainteresowanymi. Na drodze umowy cywilnej można takich regulacji dokonywać- mówi Wesołowska.
Wymaga wywłaszczenia
Rzeczniczka ZDM przyznała też, że nie wie kiedy droga mogłaby powstać. Zwłaszcza, że jej budowa musiałaby wiązać się wywłaszczeniami.
- Zarządca drogi zwrócił się do starosty z możliwością wywłaszczenia nieruchomości pod realizację miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Ta decyzja została jednak oddalona. Zwróciliśmy się więc z tą sprawą do wojewody. Aktualnie czekamy na decyzję - mówi Wesołowska.
Problem polega na tym, że ewentualna ul. Kłecka, która miałaby docierać po dom pani Kazimiery, musiałaby częściowo przebiegać przez przyległe do zagrodzonej ścieżki tereny. Jak dowiedział się reporter TVN24, właściciele tych nieruchomości nie zgadzają się na wywłaszczenie.
Autor: kk/fc / Źródło: TVN 24 Poznań