Dziewczyna biegła wzdłuż wału nad Wisłą. Kiedy zaczęło się robić ciemno, postanowiła wracać. Wtedy zaczepił ją nieznajomy mężczyzna. Zaczęła uciekać, ale sprawca ją dogonił. Pociął twarz kobiety ostrym narzędziem. 20-latka ma 17 szwów na twarzy.
Do zdarzenia doszło w czwartek w Lisewie Malborskim (woj.pomorskie).
- Przed godziną 20 dostaliśmy zgłoszenie, że młoda kobieta została zaatakowana przez nieznajomego mężczyznę. Natychmiast w to miejsce pojechali policjanci i zespół medyczny, który udzielił kobiecie pomocy - mówi post. Klaudia Piór, oficer prasowy policji w Malborku.
Krzyknął: "Zaczekaj!"
Dziewczyna biegła wzdłuż wału. Robiło się już ciemno. Kiedy wracała, zaczepił ją nagle nieznajomy mężczyzna.
- Zbiegłam na dół w stronę Wisły. Wtedy jakiś chłopak krzyknął, żebym zaczekała. Ja się odwróciłam, zaczęłam uciekać. Dogonił mnie, zaczął szarpać za kaptur - opowiada poszkodowana.
Ścisnął kobietę za szyję i cały czas chciał dosięgnąć twarzy. Pociął cały kaptur. - Chodziło mu o twarz, nie chciał niczego innego - mówi 20-latka.
Wszystko trwało niecałe 5 minut.
- Odepchnęłam go łokciem, uderzyłam i podrapałam po twarzy. Udało mi się w końcu uciec. On biegł za mną do góry. Zobaczył jednak, że krzyczę, są auta i rower, więc zaczął uciekać - opowiada dziewczyna.
Cała we krwi
20-latka wbiegła szybko do domu i zamknęła za sobą drzwi na klucz. W środku była siostra i brat kobiety. Zadzwonili oni od razu po rodziców i na policję. Przyjechała też karetka, która zabrała 20-latkę do szpitala.
- Kiedy wróciłam z pracy, była już policja. Córka była cała we krwi, a bluza dosłownie poszatkowana. Wszystko miała porwane i zalane krwią. Ona była w strasznym szoku, nie mogliśmy się z nią dogadać - mówi mama poszkodowanej. - Tak naprawdę schowała się za kapturem. Jest cały porwany. Jakby go nie miała, to nie wiem, co on by jej zrobił - dodaje.
Sprawca zaatakował ostrym narzędziem. - Całą ręką to trzymał, ale nie przyglądałam się, więc nie jestem pewna, czym mnie pociął - opowiada poszkodowana.
20-latka tego samego dnia wyszła ze szpitala. Lekarze załatwili jej 17 szwów na twarzy.
Nikt go nie zna
Kobieta nie widziała sprawcy. Była odwrócona tyłem, bo cały czas starała się uciekać. Wie jednak, że był bardzo wysoki, miał ponad 190 cm i był szczupły. Ubrany na czarno, miał czapkę z daszkiem i kaptur na głowie.
Podobny opis pasuje też do mężczyzny, którego wcześniej widziano w sklepie w Lisewie.
- My tutaj się wszyscy znamy. Dlatego wiemy, że nie jest stąd - mówi mama poszkodowanej.
Przy sklepie jest zamontowany monitoring.
- Nagranie zostało już zabezpieczone i jest analizowane. Funkcjonariusze przesłuchali też pokrzywdzoną oraz świadków - mówi post. Klaudia Piór.
W tym miejscu doszło już do tragedii
Mieszkańcy Lisewa Malborskiego codziennie muszą przechodzić przez wał przy Wiśle, gdzie nie ma żadnego oświetlenia.
- Kilkanaście lat temu w tym miejscu też doszło do tragedii - wspomina mama 20-latki.
10-latek został zabity we wrześniu 2002 r., gdy polną drogą wracał rowerem do domu. Sprawcą był 25-letni Piotr Trojak. Mężczyzna odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MAK/pm / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Wojciech Habasiński