Kosztowna , fatalnie skonstruowana i... niemożliwa do zerwania - to umowa na komputeryzację ZUS. Jesienią ZUS ma zdecydować o jej ewentualnym przedłużeniu, ale może nie mieć wyboru - donosi "Gazeta Wyborcza". - Jesteśmy zakładnikiem firmy - wyjaśnia Paweł Wypych, były prezes Zakładu, a dziś prezydencki minister.
Kontrakt na komputeryzację ZUS - informatyczna umowa wszech czasów - wygasa 10 października. System do rozliczania emerytur (tzw. KSI) okazał się niezwykle drogi: przez 13 lat pochłonął 3 miliardy złotych. Teoretycznie w nowym przetargu można by wybrać tańszego oferenta. Teoretycznie.
- Zerwanie kontraktu z Asseco nie wchodzi w grę - mówi gazecie jeden z byłych pracowników ZUS, który przez lata pracował przy systemie.
- ZUS jest bez wyjścia. Nic nie może zrobić, jest w pewnym sensie zakładnikiem Asseco - potwierdza Paweł Wypych, były prezes ZUS, obecnie minister w Kancelarii Prezydenta.
Wszystko przez kody
Wypych tłumaczy: systemem informatycznym w ZUS administrują pracownicy Asseco, a wszelkie modernizacje KSI wynikające ze zmian w prawie przeprowadza także firma Asseco. Firma, która chciałaby zastąpić Asseco, musi mieć dostęp do tzw. kodów źródłowych systemu. A te na własność Zakładu przejdą dopiero w momencie wygaśnięcia umowy. Do tego czasu są zdeponowane w banku PKO BP.
- Gdybyśmy mieli kody źródłowe, potrzebowalibyśmy co najmniej roku, by nauczyć się KSI. Jeśli weźmiemy do tego możliwe zmiany prawne w systemie emerytalnym, to proces ten może się jeszcze bardziej przedłużyć - twierdzi przedstawiciel jednej z dużych firm informatycznych.
To oznacza, że jeśli ZUS oddałby opiekę nad systemem innej niż Asseco firmie, to ta potrzebowałaby około roku, by faktycznie zacząć pracę. Przez ten czas nad systemem nie panowałby nikt.
Zdecyduje audyt
Co na to ZUS? - O tym, czy będziemy przedłużać współpracę z Asseco, zdecyduje audyt. Przeprowadzi go w ciągu kilku tygodni firma doradcza, którą właśnie wybieramy w przetargu - mówi "Gazecie" Dariusz Śpiewak, wiceprezes ZUS odpowiedzialny za informatyzację.
Kontrakt ZUS - Prokom budził wątpliwości już w chwili podpisania. Protestowały firmy informatyczne, które zarzucały ZUS, że Prokom był faworyzowany. Jego właścicielem był Ryszard Krauze, który specjalizował się w załatwianiu dla Prokomu publicznych kontraktów, m.in. z MEN, MON i Pocztą Polską. Krauze sprzedał Prokom firmie Asseco na przełomie 2007 i 2008 r. po tzw. aferze gruntowej.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24