- Była realna szansa na zaostrzenie kar. Ale opozycja, kierując się egoizmem, utworzyła front ochrony przestępców - grzmiał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Sejm nie będzie dziś głosował nad nowym kodeksem karnym.
"Wygrał egoizm polityków" - Była realna szansa, w zasięgu ręki na nowy kodeks karny. Można go było symbolicznie pod koniec tej kadencji uchwalić ku zadowoleniu milionów Polaków. I każdy poseł mógłby z satysfakcją powiedzieć, że przyłożył rękę do dobrego projektu dla wszystkich Polaków - mówił Ziobro.
- Cóż w tym było złego? Dlaczego nowy kodeks karny odrzucono? - pytał dramatycznie minister. I zaraz sam sobie odpowiedział: - W imię politykierstwa i najniższego egoizmu. W tym Sejmie duch obrony przestępców zwyciężył. Opozycja ustanowiła front ochrony przestępców, sprzeciwiając się wprowadzeniu projektu do porządku obrad i w konsekwencji zaostrzeniu kar - grzmiał Ziobro.
Według ministra, ów "front obrony przestępców" tworzą PO, SLD, Samoobrona i LPR. A działa w Sejmie od kilku tygodni, od momentu gdy pojawiły się żądania powołania komisji ds. akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Zdaniem Ziobry, sparaliżowałoby to działania tej służby, która "po raz pierwszy nie pokazała, że nie boi się prowadzić postępowań, gdy w tle jest polityka".
"Chcieliśmy zaostrzyć kary za najokrutniejsze przestępstwa" - Kodeks proponował wprowadzenie surowszych kar za najcięższe zbrodnie, rozszerzonego prawa do obrony konicznej, większej ochrony ofiar - wyliczał Ziobro. - Nie chcieliśmy zaostrzać kar za wszystkie przestępstwa, ale te najbardziej brutalne, najokrutniejsze - dodał.
- Może wykazałem się pewną naiwnością, ale ufałem, ze politycy nie odważą się odrzucić tego projektu - stwierdził Ziobro. - Nowy kodeks karny powinien być w sercu każdego polityka, który chce skutecznie walczyć z przestępczością. Nie trzeba tworzyć specjalnych umów do sprawy, co do której wszyscy się zgadzają - to oczywiste - zapewniał Ziobro pytany, czy co do kodeksu karnego umawiali się na spotkaniu lider PO Donald Tusk i prezydent Lech Kaczyński
"To wszystko się kupy nie trzyma, a Kaczmarek jest niepoważny" Ziobro po raz kolejny zaatakował byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. - Kaczmarek mówi to, co mu wyobraźnia dyktuje, konfabuluje, kłamie po prostu, więc nie może ujawnić żadnej tajemnicy - podsumował Ziobro swego dawnego współpracownika. - Czy jest możliwe, że człowiek, który teraz mówi że to porządek totalitarny, który ma na celu prześladowanie polityczne - a dwa dni wcześniej mówił coś zgoła innego - że mówi prawdę? - pytał minister.
- Co się zmieniło przez dwa dni? Tylko miejsce siedzenia pana Kaczmarka, już nie w MSWiA. To wszystko się kupy nie trzyma, a Kaczmarek jest niepoważny - uważa Ziobro
Jakie zmiany wprowadzał projekt kodeksu karnego? Projekt chce m.in. wyższych kar za szczególnie okrutne gwałty - z 2-12 lat więzienia do 5-25 lat. Podobnie surowo (od 5 do 25 lat) karano by za rozbój z bronią, brutalne porwanie dla okupu czy założenie i kierowanie gangiem (za to ostatnie przestępstwo grozi dziś od pół roku do 8 lat).
Nieletni (czyli młodzież w wieku 15-18 lat), którzy złamali już raz prawo, za kolejne przestępstwo odpowiadaliby jak dorośli. Jednocześnie projekt łagodzi kary za niektóre drobne przestępstwa i dopuszcza skazanie kogoś np. na tydzień więzienia - dotąd najniższa możliwa kara to miesiąc pozbawienia wolności.
Proponowane zmiany dotyczą również łagodniejszego traktowania osób przekraczających granice obrony koniecznej. Przewidują też, że dolna granica kary za przestępstwo, o popełnienie którego oskarżono by recydywistę, wzrosłaby dwukrotnie (np. gdy za brutalny gwałt grozi od 5 lat więzienia, recydywiście groziłoby co najmniej 10 lat).
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Bartłomiej Zborowski