Dwa razy był na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Uwielbia grać w golfa na Florydzie, gdzie niedawno kupił sobie mieszkanie. Jest jednym z najbliższych współpracowników premiera - tak dziennik "Polska" opisuje dziś Mirosława Drzewieckiego.
Jest człowiekiem sukcesu, który nie lubi przegrywać. W ubiegłym tygodniu rozpoczął walkę, której dotąd nie wygrał żaden minister sportu.
– Nie mogę pozwolić na łamanie prawa w związku – mówi Drzewiecki. Jednak Elżbieta Jakubiak (PiS), była minister sportu, ma inne zdanie. – Kurator został powołany dopiero wtedy, kiedy okazało się, że ministerialny kandydat na szefa PZPN nie ma szans. Drzewiecki nie walczy z korupcją, tylko o to, żeby mieć swojego prezesa – uważa Jakubiak.
Co stanie się z ministrem, jeśli przegra bój o PZPN? Według dziennika, Drzewiecki nie musi się obawiać dymisji. – Jest zaufanym członkiem dworu Tuska, więc jego głowa raczej nie spadnie. Ale jego pozycja może nieco osłabnąć – stwierdził anonimowy polityk PO.
Sąsiad Pawlaka
Drzewiecki urodził się w Modelu w powiecie gostyńskim - tej samej wsi co Waldemar Pawlak. W młodości mały Mirek pomagał w sklepie rodziców, który prowadzili w Łodzi. Umiał dobrze liczyć i oszczędzać. Jako student jeździł na saksy. W 1977 roku przywiózł 3 tysiące dolarów. Marzył mu się fiat mirafiori - taki sam, jakim syn Jaroszewicza startował w rajdach. Ale zwalczył pokusę i kupił za tysiąc dolarów malucha. Resztę odłożył. Dziś jest jednym z najbogatszych posłów. W latach dziewięćdziesiątych założył firmę krawiecką, później restaurację. Nie obyło się bez kłopotów.
Ciemne interesy?
Jak przypomina "Polska", w 1998 r. policja znalazła w należącej do niego firmie Combi, która zajmowała się haftem komputerowym, 400 wykrojów dresów i czapek z logo znanych marek i 160 dyskietek z zapisem tych znaków.
Drzewiecki tłumaczył, że o niczym nie wiedział. Twierdził, że zlecenie przyjęła od kogoś z ulicy zatrudniona w firmie na pół etatu rencistka. Sąd przyznał rację Drzewieckiemu, a rencistka zapłaciła grzywnę.
Niepomyślnie zakończyła się jego przygoda z gastronomią. Kawiarnię "Wiedeńska" Drzewieckiego, przy prestiżowej ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, upodobali sobie ludzie z łódzkiego półświatka. Biznesmen musiał zamknąć interes - pisze "Polska".
Wielka polityka
Teraz zajmuje się prawie wyłącznie polityką. Najpierw trafił do Kongresu Liberalno-Demokratycznego, dzięki Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, z którym grywał w piłkę i chodził na mecze Widzewa.
- Drzewiecki był duszą towarzystwa. Dobrze się bawił w grupie ludzi piłki. Tam też poznał Zbigniewa Bońka, który zajmował się wówczas handlowaniem prawami telewizyjnymi do meczów - przypomina gazeta.
Najpierw jako poseł KLD, później UW, a w końcu PO, pracował głównie w komisji sportu. Nie był zbyt aktywny. W ciągu 12-letniej kariery posła wypowiadał się z trybuny tylko 40 razy, zgłosił cztery interpelacje i dwa zapytania do ministrów.
Wiele osób dziwiło się, że podjął się funkcji ministra sportu, sugerując, że nie jest zbyt pracowity. – To niesprawiedliwe. Widzę, jak w Polsce powstaje coraz więcej stadionów orlik dla młodzieży. To rewolucja – mówi Andrzej Person, senator PO.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: PAP