Walkę śnieg-kolej z pewnością przegrywa drugi zawodnik. Choć setki pracowników PKP walczą z oblodzeniem sieci trakcyjnej, opóźnienia pociągów sięgają nawet kilkunastu godzin. Na platformę Kontakt TVN24 otrzymujemy dramatyczne historie o podróżach pociągami.
Pan Paweł wybrał się pociągiem z Suwałk na Podlasiu do Oławy na Dolnym Śląsku. Według rozkładu PKP powinien jechać ok. 12 godzin. Podróżował dwa razy tyle.
"Podróżni czekali do północy w pociągu"
- Wyjazd z Suwałk 07.27. Potem do momentu przyjazdu pociągu na stację Częstochowa wszystko szło dobrze, pociąg zajechał planowo na godz. 15.31. Odjazd ze stacji 15.34 i na tym punktualność się skończyła, bo pociąg stanął na dobre. Najpierw opóźnienie miało być tylko kilkunastominutowe, ale zrobiła się godzina, po której pani konduktor poinformowała nas, że trakcja jest oblodzona i że musimy jechać przez Katowice. Na tym informacje ze strony PKP się skończyły, bo cała obsługa pociągu zwiała - opisuje podróżny.
Jak relacjonuje pan Paweł, do godziny 21.30 podróżni czekali na odjazd pociągu. - Później poinformowano nas, że czekają autobusy. Oczywiście nie czekały - pojawiły się po prawie godzinie. Zawieziono nas do miejscowości Łapy, gdzie dotarliśmy pół godziny po północy, po czym podstawiono pociąg do Katowic. W Katowicach byliśmy o godz. 1.30. Oczywiście tam nikt o niczym nie wiedział, a najbliższy planowy pociąg 04.30, wiec czekanie kolejnych 3 godzin. Do domu dotarłem na 7.30 - podsumowuje długą podróż i dodaje krótko: Nigdy więcej PKP zimą.
Z Gdyni do Gdańska dwa razy dłużej
Na usługi kolei skarży się również pani Katarzyna, której - jak pisze - zdarza się przejechać nawet trzy tysiące kilometrów miesięcznie. - Kolej zamiast dbać o pasażerów, robi sobie z nich istne jaja!!! Opóźnienia pociągów są standardem. Pociąg zaczynający jazdę w Gdyni do Gdańska Oliwy przyjeżdża z 30-minutowym opóźnieniem - napisała na platformę Kontakt TVN24. Według rozkładu 3 przystanki na tej trasie pociąg powinien pokonać w ok. 20 minut.
To nie jedyne perypetie internautki z koleją. - Dzisiaj wracałam z Warszawy do Gdańska. Warszawa Centralna godz 10:50: "Pociąg relacji Kraków - Kołobrzeg odjedzie z opóźnieniem 180 minut". Warszawa Centralna godz 12:20 "Pociąg relacji Kraków - Kołobrzeg stoi na torze 1 przy peronie 2." Cale szczęście, że nie wychodziłam z dworca i w ogóle usłyszałam zapowiedź bo dzisiaj do domu bym chyba nie dojechała - opisała swoją kolejną historię.
"Syzyfowa praca"
Powodem problemów na kolei jest oblodzenie sieci trakcyjnej i awarie składów. PKP przekonuje, że obowiązujące w Polsce prawo wyłącza odpowiedzialność przewoźnika w sytuacji gwałtownych opadów śniegu, ale - jak podkreśla - pasażerowie mają zapewnione gorące napoje i posiłek.
W poniedziałek wieczorem pociągi jadące do i z Krakowa, Częstochowy i Katowic nadal były opóźnione o kilka godzin. Jak powiedział rzecznik PKP SA Michał Wrzosek, setki pracowników kolei walczą z oblodzeniem sieci trakcyjnej, ale nieskutecznie. - To syzyfowa praca - ocenił
Według rzecznika na kluczowych odcinkach pracuje kilkaset osób, starając się usunąć awarie. - Jeździ tam też 50 lokomotyw ściągniętych z całego kraju. Na odcinkach, gdzie lód został już usunięty, jeżdżą lokomotywy elektryczne, żeby nie dopuścić do ponownego oblodzenia - wyjaśnił. Powiedział, że lokomotywy spalinowe wciąż muszą przeciągać przez najtrudniejsze odcinki składy unieruchomione z powodu braku prądu.
"Potrzebny wspólny system zarządzania"
Zdaniem Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, polskie koleje nie radzą sobie w takich chwilach, bo nie ma wspólnego systemu zarządzania kryzysowego. - Będzie coraz trudniej, bo spółek będzie coraz więcej - ocenił ekspert w programie "24 godziny".
Z kolei rzecznik PKP Intercity Paweł Ney tłumaczy, że doraźnie komunikację usprawnia powołanie sztabu kryzysowego. - Dzięki temu, komunikacja jest lepsza - twierdzi Ney, choć zaznacza, że wszystkie spółki już od piątku współpracowały, aby rozładować kolejowe korki.
Źródło: Kontakt TVN24, tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP