Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie ujawnienia mediom raportu ABW o incydencie w Gruzji. Według Radia Zet część tropów wiedzie do Pałacu Prezydenckiego.
Pod koniec listopada "Dziennik" ujawnił poufny raport ABW o przebiegu incydentu z podróży prezydenta Kaczyńskiego do Gruzji. Agencja zawiadomiła prokuraturę o wycieku niejawnych danych.
- Śledztwo wszczęto pod koniec listopada. Ma ono klauzulę niejawności, więc nie mogę przekazać żadnych innych szczegółów - uciął rzecznik stołecznej prokuratury Mateusz Martyniuk.
Bez komentarza
Nie chciał komentować doniesień Radia Zet, według którego "niektóre ze zgromadzonych tropów wiodą w stronę Pałacu Prezydenckiego" oraz że "w odróżnieniu od innych tego typu spraw, w tej jest też szansa na wykrycie sprawcy przecieku".
Śledztwo jest prowadzone w oparciu o art. 266 Kodeksu karnego, który przewiduje karę od grzywny do trzech lat więzienia dla osoby, która ujawni tajemnicę osobie niepowołanej.
Prowokacja czy nie?
Według "Dziennika" w raporcie ABW stwierdza, że strzały w pobliżu samochodu, którym jechał prezydent Kaczyński, były gruzińską prowokacją. Polskie służby argumentują, że kiedy padła pierwsza seria z broni maszynowej, gruzińska ochrona w ogóle nie zareagowała, a prezydent Micheil Saakaszwili był trakcie zajścia był rozluźniony i uśmiechnięty.
Sekretarz rządowego kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki mówił po publikacji "Dziennika", że ten raport to "materiał roboczy" nowopowstałego Centrum Antyterrorystycznego ABW, a nie "ostateczne konkluzje". Przeciek uznał za "niedopuszczalny", a ustalenie jego źródła za "trudne".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP