Problem polskich graczy trafia na szczyt drabiny decyzyjnej Microsoftu. Dyrektor generalny polskiego oddziału giganta Jacek Murawski w rozmowie z tvn24.pl zdradził, że w przyszłym tygodniu o usłudze Live w Polsce będzie rozmawiał z samym szefem koncernu Steve'em Ballmerem. Przyznał, że jemu samemu zależy na tej sprawie, bo swoją konsolę łączy z internetem za pośrednictwem zagranicznego konta żony.
W połowie stycznia polski oddział Microsoftu rozpoczął akcję "Nie przerabiam - nie kradnę", która miała pobudzić do dyskusji na temat problemu nielegalnego kopiowania gier flagowej konsoli koncernu Xbox 360. Szybko się jednak okazało, że ton dyskusji nadali sami gracze, którzy domagają się od Microsoftu uruchomienia w Polsce usługi Xbox Live.
Pozwala ona użytkownikom konsoli łączyć się z internetem. Z sieci mogą za darmo i legalnie ściągać dema i zwiastuny gier, materiały filmowe poświęcone elektronicznej rozrywce, rozmawiać ze swoimi znajomymi. Mają też dostęp do serwisów Facebook czy Twitter. Przede wszystkim jednak, mogą wspólnie grać za pośrednictwem internetu.
Nie wszędzie jednak. W Polsce można kupić Xboksa 360, można też nabyć do niego gry. Nie można jednak zarejestrować się w Live na polski adres, a bez tego z grania w internecie nici.
Polacy obchodzą przepis. Twierdzą, że mieszkają w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Francji... Z komentarzy wynika, że najpopularniejszym miejscem zamieszkania jest ambasada RP w Londynie przy 47 Portland Place. Wybieg ten pozwala mieszkańcom naszego kraju zalogować się w usłudze i zagrać, ale dostęp do części serwisów nadal pozostaje zablokowany, bo niektóre z nich rozpoznają adres IP z którego konsola łączy się z siecią. A ten oszukać jest już znacznie trudniej.
Tvn24.pl: Dlaczego polski oddział Microsoftu oszukuje część swoich klientów?
Jacek Murawski, dyrektor polskiego oddziału Microsoftu: Jestem bardzo zadowolony, że tyle osób interesuje się Xboksem. W Polsce spodziewaliśmy się mniejszej skali kradzieży oprogramowania. Konsola jest zabezpieczona przed kopiowaniem, ale utalentowani inżynierowie poradzili sobie z tym. Mamy problem, bo bardzo mało legalnych gier sprzedaje się na tę platformę.
Nie odpowiada pan na nasze pytanie. Dlaczego Microsoft w Polsce sprzedaje wybrakowany produkt i dlaczego łączycie brak usługi Live z problemem piractwa? W Polsce usługa jest zablokowana, ale można z niej korzystać w Indiach czy Meksyku, gdzie poziom piractwa jest większy niż u nas.
Zgadzam się z większością użytkowników. Już czas, aby Xbox live został uruchomiony w Polsce.
To dlaczego go nie ma?
To skomplikowana sprawa. Wdrażanie takich produktów odbywa się stopniowo. Mamy wiele języków, wiele krajów, wiele systemów podatkowych, płatnościowych. Proszę zwrócić uwagę, że nasz konkurent Apple również nie ma usługi iTunes w Polsce, chociaż ten serwis jest dużo starszy od naszego. Ubolewam, że nie udało nam się tego wcześniej załatwić. Łączę to z problemem nielegalnych gier, bo staramy się załatwiać sprawy po kolei. Walczę o to, żeby uruchomić Live jak najszybciej, także dla mnie, bo sam jestem miłośnikiem gier.
Proszę wymienić trzy rzeczy, które zrobił Pan w tym kierunku.
To jest kwestia priorytetów decyzyjnych naszej centrali w Redmond...
Czyli polski oddział nie ma tu nic do powiedzenia?
Nasza rola jest doradcza. Musimy przedstawić potencjał rynkowy i zainteresowanie klientów. Ono jest dzisiaj duże. Większe niż rok temu. Stąd tak donośny głos użytkowników. Słyszymy go i przekazujemy dalej. Ja będę w przyszłym tygodniu w Redmond i będę ten temat poruszał...
Z kim będzie pan o tym rozmawiał?
Z szefem koncernu Steve'm Ballmerem. W Microsofcie, w połowie roku fiskalnego organizowany jest przegląd biznesu. Odbywają się rozmowy z dyrektorami oddziałów z dużych krajów, w tym z Polski.
Polska: duży kraj rozwinięty, ale bez Live. Jakie jeszcze inne kraje są w tej kategorii?
Włochy, Holandia, Szwajcaria, ale również Australia i Korea Południowa.
W tych krajach jest Xbox Live. W Polsce nie ma pokrewnej do Live usługi Games for Windows Live. To jest przejaw negatywnego stosunku wobec naszego rynku?
Myślę, że oceniają panowie nas niesprawiedliwie.
Pytamy, dlaczego kraje, które są w tej samej kategorii, mają te usługi, a my nie.
Różnie jest z różnymi produktami. Niektóre u nas są wcześniej niż w Korei Południowej, niektóre mamy po nich.
Od paru tygodni się głowię, jak podczas rozmów w Redmond uzasadnię tak wysoki poziom piractwa w Polsce. Jacek Murawski, dyrektor polskiego oddziału Microsoftu
Jakie produkty otrzymaliśmy wcześniej niż Koreańczycy?
Nie mam w tej chwili danych przed sobą, aby odpowiedzieć na to pytanie. Mogę je podesłać. Nie wiem jednak, czy dla Polaków tak interesujące jest, co się dzieje w Korei. Polska nie jest traktowana gorzej. Zrobiliśmy bardzo wiele dla klientów naszych usług typu Windows Live, czyli Hotmail, Windows Messenger. Oferujemy naszym klientom 20 GB space do przechowywania swoich danych. Obsługujemy w języku polskim systemy Windows Mobile, z bardzo ciekawym serwisem MyPhone, który pozwala aktualizować telefon przez internet.
Może problemem jest to, że usługi Live nie ma w innych państwach na wschodzie Europy i gdyby Microsoft wprowadził go w Polsce, to musiałby i tam?
Nie pracujemy blokami. Blok wschodni już od 20 lat w dawnej formie nie istnieje.
Dlaczego inne usługi, które są także zagrożone piractwem mogą się pojawiać w Polsce, a te dotyczące gier na konsole - nie?
Powiedziałem o piractwie dlatego, że od paru tygodni się głowię, jak podczas rozmów w Redmond uzasadnię tak wysoki poziom piractwa w Polsce. Gry są bardzo zagrożone. Badająca tę sprawę firma BSA mówi o poziomie 56 proc w Polsce. Jako uczestnik polskiego rynku od lat miałem nadzieję, że problem będzie szybciej znikał. Ale nadal mamy z tym kłopot. To jest problem bezkarności i braku wiedzy o fatalnym wpływie piractwa na gospodarkę.
Dlaczego akcja "Nie przerabiam - nie kradnę" skierowana jest do graczy konsolowych, a nie pecetowych. Tamten rynek jest jeszcze bardziej zagrożony piractwem, bo dostęp do gier przez internet jest łatwiejszy.
Zdecydowanie większy poziom piractwa jest na rynku konsolowym niż PC. Brałem udział w wielu konferencjach dotyczących kwestii poszanowania własności intelektualnej w Polsce. Zawsze słyszę, że moja rolą może być jedynie edukacyjna. Ja nie jestem policją, nie mogę nikogo ścigać.
Ma pan dostępne potężne narzędzia rynkowe.
Staram się wykorzystać wszystkie narzędzia, jakie daje mi korporacja, aby prowadzić działalność edukacyjną. Podjęliśmy pewne działania, które spowodowały, że przynajmniej rozpoczęła się dyskusja na ten temat. Chcemy, aby wszyscy uświadomili sobie, że kopiowanie gier ma bardzo silny wpływ na ten biznes.
Szczególnie przykre jest to, że wielu młodych ludzi chwali się, że udało im się złamać zabezpieczenia. Nie sądzę, żeby również chwalili się, że udało im się ukraść komputer. A jest to identyczne zjawisko - wpływ na gospodarkę jest bardzo podobny, kodeks karny oceni je również podobnie. Chcemy prowadzić dyskusję, aby przekonać się, dlaczego tak jest.
Ta kampania szybko wymknęła się jednak spod kontroli i przeszła na temat Xbox Live, bo karzecie uczciwych klientów brakiem dostępu do tej usługi. Dlatego wielu użytkowników Xboksa zapowiada, że sprzeda swoją konsolę i kupi konkurencji. Co zrobicie, żeby ich zatrzymać?
Przykro mi to słyszeć. Ja mogę zrobić tylko jedno. Cały czas staram się zaprezentować wagę tego problemu osobom, które mogą podjąć decyzję, o wprowadzeniu usługi.
Ale czynnikiem decyzyjnym nie będą pana działania, a to, czy piractwo w Polsce spadnie.
W biznesie nie czeka się na to, co się już stało, bo wtedy zwykle jest za późno. Staramy się przewidzieć, co powinniśmy zrobić, aby byli zadowoleni klienci większej jeszcze liczby Xboksów. Jestem z nimi, też mam Xboksa. W rozmowach będę musiał jednak wyjaśnić, co się stanie w przyszłości w Polsce. Nie możemy już tłumaczyć się tym, że jesteśmy mniej zamożni. Musimy znaleźć sobie inne wytłumaczenie albo przestać kraść oprogramowanie.
Jakie jest inne wytłumaczenie?
To musi być obciach - kraść oprogramowanie.
Czy to znaczy, że musiałby być jakiś poziom gier sprzedawanych na Xboksa, po którego osiągnięciu powiecie: teraz wprowadzamy Live?
Nie, tego nie ma. Takie rzeczy, jak poziom piractwa nie zmieniają się skokowo. Nie sądzę, abyśmy nagle z prawie najgorszego w Europie miejsca - za nami są tylko Bułgaria, Rumunia i Grecja - awansowali na pierwsze miejsce w Europie.
Nie odpowiedział nam pan na pytanie...
Microsoft inwestuje bardzo dużo w rozwój. Zajmujemy pod tym względem drugie miejsce na świecie, wyprzedziła nas Toyota. Na badania wydajemy ok. 10 mld dol. rocznie. Wydaje się, że za te pieniądze bylibyśmy w stanie wszystko zrobić. Tak nie jest. Nawet przy tak ogromnym budżecie trzeba gdzieś ustawiać priorytety. Steve Ballmer w Polsce mówił, że gdyby Microsoft starał się wprowadzać wszystkie swoje produkty jednocześnie we wszystkich krajach świata, to byłyby one opóźnione, bardziej kosztowne i nie zapewniałyby niezbędnego elementu testowania.
Z Windows 7 tak zrobiliście. Nie musieliśmy w Polsce czekać na niego czterech lat.
Z Windows 7 byliśmy nawet wcześniej niż w Stanach. Mieliśmy 60-tysięczną grupę beta-testerów, zresztą z 8 mln na świecie. Jeśli chodzi o Windows, Polska była w pierwszej fali.
Z Office 2010 też tak będzie?
Tak jest. Jeszcze nawet nie wiem, czy już to wiemy, ale nie wyobrażam sobie, że było inaczej.
Swojego Xboksa ma pan podłączonego do internetu?
Mam, ale zarejestrowany jest na konto żony. Mieszkaliśmy przez wiele lat za granicą i ona wciąż ma konto Hotmail, które nie ma polskiego adresu. Używam jednak tylko usługi darmowej, nie płatnej.
To kiedy legalnie zacznie pan korzystać w Polsce z usługi Live?
Moją aspiracją jest, abyśmy na gwiazdkę mieli konsolę z Xbox Live. Obiecuję, że za dwa tygodnie przekażę więcej szczegółów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl