Przypadki podobne do porwania małej Brytyjki Madeleine McCann w Polsce się nie zdarzają - uznali zgodnie goście Magazynu 24 godziny: policjant Krzysztof Hajdas, krymiolog Kacper Gordoń i socjolog Paweł Moczydłowski.
Komisarz Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji zapewniał, że w Polsce spraw podobnych do przypadku zaginionej Madeleine McCann nie było. - W naszym kraju rejestrowanych jest rocznie kilkunaście tysięcy osób zaginionych, zdecydowana większość odnajduje się w ciągu kilku dni - wyliczał. Jak przyznał - z tej liczby blisko 150 to najmlodze dzieci, w wieku do siedmiu lat.
Kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego Kacper Gardoń tłumaczył, że w przypadku zniknięcia dziecka rodzice na ogół jak tylko mogą starają się pomagać policji. - Prawie w każdym przypadku zaginięcia dziecka rodzina włącza się bardzo wyraźnie w poszukiwania – opowiadał Gardoń. Jego zdaniem przypadek Madalaine jest szczególny i pojawiają się w nim kontrowersje. - Wątpię jednak, żeby rodzice mieli udział w tym porwaniu. Nie potwierdza tego śledztwo prowadzone przez brytyjskie i portugalskie organa ścigania – stwierdza kryminolog.
- Takie poszukiwanie prowadzone na własną rękę przez rodziców to przede wszystkim wyraz braku zaufania do instytucji. Rodzice takiego dziecka tłumaczą sobie, że biurokratyczne instytucje mogą się pomylić – mówił były szef polskiego więziennictwa, socjolog Paweł Moczydłowski. Wskazał jednak, że w Polsce porwania dzieci należą jednak do rzadkości.
Zaginięcie często okazuje się tragicznym wypadkiem
- Takich przypadków w Polsce nie jest dużo. Część tych zaginięć to tragedie losowe, na przykład częste są utonięcia. To się zdarza szczególnie na wsi, gdzie często rodzice nie wystarczająco pilnują dzieci. Takie zdarzenia, przez pewien czas figurują jednak jako zaginięcia – potwierdza tę opinie Krzysztof Hajdas. Jak dodaje, równie duża część porwań okazuje się konfliktami o dziecko pomiedzy skłóconymi rodzicami.
Natomiast wśród osób dorosłych zdecydowana większość zaginięć to świadomy wybór ukrywającej się osoby. – W takich wypadkach, nawet jeśli ustalimy miejsce pobytu takiej osoby, to nie przekazujemy szczegółowych informacji rodzinie, jeśli „zaginiony” sobie tego nie życzy – przyznał Hajdas. Jednocześnie policjant zapelował do takich osób, żeby zgłaszały się na komisariaty policji, dzięki czemu funkcjonariusze będą mogli zakończyć ich poszukiwania.
Nasze więzi społeczne szwankują
Paweł Moczydłowski zgadza się, że dla wielu osób zaginięcia to sposób rozwiązywania życiowych problemów. – To są różne rodzaje konfliktów – rodzinne, małżeńskie, finansowe. Jest też coraz więcej zaginięć wśród osób powyżej "pięćdziesiątki". Osoby starsze są zmuszane do opuszczanie domów przez rodziny, co także często kończy kończy się samobójstwem – mówił Moczydłowski.
Jednocześnie wskazał, że z roku na rok policja odnajduje coraz więcej ciał, których nikt nie identyfikuje. – To kiepsko mówi o naszym stanie więzi społecznych – ocenił Moczydłowski.
Źródło: TVN24, PAP