Znajomi Krzysztofa Kolbergera wspominają go, jako mocnego człowieka i wielkiego aktora. - Był tak profesjonalny, że choroba w ogóle nie rzutowała na jego zachowanie - mówi pisarka Krystyna Kofta. - Miał poczucie humoru jak Alfred Hitchcock - dodał psycholog Andrzej Komorowski. - Cały czas wiedziałam, że Krzysiu umiera, ale poczułam się dziś oszukana - mówi aktorka Małgorzata Zajączkowska, a reżyser Kazimierz Kutz dodaje: - Z teatru czerpał wielka siłę, która trzymała go przy życiu.
Krystyna Kofta w "Faktach po Faktach" w TVN24 mówiła, że fakt, iż choroba nie spowodowała zmiany zachowania u Krzysztofa Kolbergera było dla niej "absolutnie niesamowite". Pisarka sama również zmierzyła się z chorobą nowotworową".
- Wydaje mi się, że jego postawa też mi bardzo pomogła. Co prawda on na początku nie mówił o chorobie publicznie. Później kiedy zaczął o tym mówić, wielu ludzi chorych powoływało się na niego. Myślę, że otrzymując takie poparcie od nas przeżył tych 20 lat w tym bardzo ciężkim stanie - powiedziała Kofta.
Z chorobą trzeba umieć żyć
Oboje goście "Faktów po Faktach" przyznali, że bardzo ważna jest umiejętność organizacji życia w chorobie. - Organizowanie sobie życia w chorobie jest podstawą tego, żeby zdrowieć. Ja to znam, bo po chemioterapii mogłam jedynie leżeć. Jak się tego nie zorganizuje, to po pierwsze zadręcza się ludzi wokół, rodzinę, a po drugie gorzej się tę chorobę znosi - mówiła pisarka dodając, że zmarły Krzysztof Kolberger należał do ludzi "niezwykle dzielnych".
- Ludzie różnie są dzielni. Poznałem go jakieś 17 lat temu. Łatwo przechodził na "ty". Spotykaliśmy się przy różnych okazjach. Najpierw pijąc wino, później tylko wodę - wspominał psycholog Andrzej Komorowski, który także usłyszał od lekarza, że ma nowotworowy guz. - Miał poczucie humoru jak Alfred Hitchcock, który mówił, że na absurdalność jedynym lekarstwem jest poczucie humoru. Mnie nie było do śmiechu kiedy usłyszałem od lekarza, że mam guza, łagodnego ale trzeba będzie go obserwować. Udawałem, że się nie boję - wyznał Komorowski dodając, że do tego, że jest się chorym trzeba się "przyzwyczaić".
"Mówił, że praca go skleja"
- Ja właściwie wiedziałam, że jest chory, ale dopiero ostatnio było to widać. Zawsze był promienny, uśmiechnięty. On chciał od tej choroby uciec. Mówił, że praca, go skleja - mówiła Krystyna Kofta wspominając artystyczną aktywność Krzysztofa Kolbergera przez 20 lat choroby.
Pisarka porównała też sposób chorowania aktora do cierpienia papieża Jana Pawła II, którego mimo swojej choroby było stać na uśmiech i żart. - Papież zrobił bardzo dobrą robotę dla chorych. A Kolberger wszedł w taką malutką wytyczoną ścieżkę - mówiła Kofta.
- Przed programem zgodziliśmy się wspólnie, że my mówimy o chorobie, która nas dotknęła, a Krzysia zabrała - podsumował Andrzej Komorowski.
"Poczułam się dziś oszukana"
Później w "Rozmowie bardzo politycznej" Krzysztofa Kolbergera wspominali także Małgorzata Zajączkowska i Kazimierz Kutz.
- Cały czas wiedziałam, że Krzysiu umiera, ale poczułam się dziś oszukana. Tak długo walczył z chorobą, a on zawsze zwyciężał, że myślałam że to się nie stanie. Walczył heroicznie, nadludzkimi siłami - wspominała Zajączkowska.
- Krzysztof tak dzielnie walczył z choroba, bo miał "dodatkowy zapłon" - aktorstwo. Z teatru czerpał wielka siłę, która trzymała go przy życiu - mówił Kutz.
"Toczył bój o życie, a śmierć miał za partnera"
- Gdy Krzysztof się dowiedział, że ma raka to się na to nie zgodził, jednocześnie godząc się. Toczył bój o życie, a śmierć miał za partnera - powiedział Kazimierz Kutz.
Dodał także, że Krzysztof Kolberger swój zawód traktował jako misję. - Dostał wspaniały dar - głos. Głos stworzony do poezji. Poezja go kochała. Mówił pięknie, ale też rozumiał to, co mówi. Odkąd cierpienie stało się jego chlebem powszechnym, to służyło jego talentowi - przyznał reżyser.
"Nie dawał sobie taryfy ulgowej"
- To aktorstwo tak długo trzymało go przy życiu. Pokazał nam twarz dzielności, pokazał jakie są możliwości, odważnego heroicznego współżycia ze śmiercią - powiedział o chorobie Kolbergera Kutz. - Nie dawał sobie taryfy ulgowej ze względu na chorobę. Był też niesłychanie eleganckim i wytwornym mężczyzną. O chorobie opowiadał w sposób bardzo dyskretny - dodała Zajączkowska.
"Szedł na rekord świata"
- Krzysiu był silny i zdyscyplinowany - on od zawsze mówił, że będzie żył 61 lat. Krzysiu miałby 61 w sierpniu, ale przekroczył nowy rok, wszedł w 2011 - śmiała się Zajączkowska.
O chorobie Kolbergera Kutz mówił, że "szedł on na rekord świata". - Dla mnie było niepojęte, że wciąż chorował na raka. Pokazywał możliwości człowieka - dodał.
- Jak stał za kulisami był zgarbiony, chudy, mówił szeptem, a jak wychodził na scenę, to był zupełnie ktoś inny. Potrzebował ludzi, od nich brał siłę - dając im siłę - mówiła z kolei aktorka.
"Wiadomo było, że to przychodzi"
- Ostatnie moje spotkanie z Krzysiem było na Sylwestra, wtedy wiedziałam, że to przychodzi. Zawsze miał uśmiech na twarzy i nadzieję, ale wtedy miał coś takiego miał w oczach, że wiadomo było, że to przychodzi - przyznała Zajączkowska.
- Odczuwam pewną ulgę teraz, bo on się męczył. Ale wierzę, że Krzysiek jest dalej z nami - dodał Kutz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24