- Ilość Indian się zmniejszała, a liczba wodzów została - tak prezydent Bronisław Komorowski tłumaczy konieczność wprowadzenia zmian w dowództwie polskiej armii. Zmian, które przyniosą wojsku oszczędności i na które - jak zaznacza prezydent - jest "już dogadany" z premierem i szefem MON.
Reforma struktury dowódczej polskiej armii powinna zdaniem Komorowskiego zostać przeprowadzona już wiele lat temu. Główny argument prezydenta - w ostatnim czasie "liczba Indian" w polskiej armii się zmniejszała, a "liczba wodzów" pozostawała na mniej więcej takim samym poziomie. - Trzeba te proporcje poprawić. Musi być więcej wojowników, a mniej wodzów w polskim plemieniu - przekonywał prezydent w Polskim Radiu.
"Dogadani" na zmianę
Celem Komorowskiego jest wprowadzenie takich zmian, które nie tylko "upraszczałyby i czyniły bardziej skutecznym w działaniu system dowódczy", ale także pozwalałyby na oszczędności. Według prezydenta dzisiaj w polskim wojsku jest za wiele "nadmiernie rozbudowanych i nadmiernie kosztownych dowództw".
- Trzeba to uprościć, uczynić lepszym, skuteczniejszym i tańszym - wyliczał zwierzchnik sił zbrojnych. I dodawał: Poprzez zmniejszenie nadmiernie rozbudowanego systemu dowodzenia, będzie można podjąć decyzję, by najważniejszymi dowódcami zostali najlepsi.
Według Komorowskiego, zmiany w strukturze dowódczej polskiej armii są możliwe od 2014 roku. Podobne deklaracje składa szef MON Tomasz Siemoniak. - To musi się odbyć na zasadzie pełnego współdziałania prezydenta i rządu i tak się dzieje. Jesteśmy z ministrem i z premierem w tej kwestii dogadani - zapewnił prezydent.
Obrona nieba albo pieniądze w błoto
Komorowski wraca także do kwestii budowy "skutecznego systemu obrony polskiej przestrzeni powietrznej, w ramach NATO jako całości". - Jeżeli nie posiadamy nowoczesnego systemu obrony przed atakiem z powietrza - lotniczym i rakietowym, jesteśmy bezbronni w obliczu tego, co można zaobserwować na współczesnym polu walki - argumentował Komorowski w audycji. A - jak podkreślił - jeśli Polska nie będzie w stanie obronić się przed samolotami i rakietami, to "gigantyczne środki wydawane na unowocześnianie armii, okażą się bezsensownie wydanymi pieniędzmi".
- Musi być parasol ochronny, musi być - mówiąc w pewnym uproszczeniu - kawałek polskiej tarczy obrony przestrzeni powietrznej, który byłby częścią systemu ogólnonatowskiego - podkreślił prezydent. Jak przypomniał, na szczytach NATO w Lizbonie i w Chicago porozumiano się co do budowy "nie tylko amerykańskiej tarczy przeciwrakietowej (...) ale, że powoli budujemy kawałek po kawałku system obejmujący wszystkie kraje NATO".
- Polska ze względu na swoje położenie musi być jednym z pionierów budowy polskiego fragmentu ogólnonatowskiego systemu, wzmacniając własne bezpieczeństwo i dając większy wkład w obronę Sojuszu Północnoatlantyckiego - zauważa Komorowski.
Autor: ŁOs/ ola/k / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: KPRP | Piotr Molęcki