Jak ustalili autorzy programu "Kittel/Jabrzyk przedstawiają", Krzysztof Grzegorek - do poniedziałku wiceminister zdrowia, a dawniej ordynator w szpitalu w Skarżysku Kamiennej - miał przyjąć ponad 20 tysięcy złotych od firmy Johnson&Johnson. Minister zaprzecza. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Grzegorek oświadczył, że został niesłusznie pomówiony o korupcję, ale postanowił ustąpić "w poczuciu odpowiedzialności za prace resortu, losy trudnych reform i standardy życia politycznego". Grzegorek oświadczył też, że nigdy w żadnych okolicznościach nie przyjmował korzyści majątkowych ani nie brał łapówek. - Zostałem niesłusznie pomówiony, mam nadzieję, że prokuratura i sądy szybko wyjaśnią sprawę - powiedział wiceminister.
Sprawa, zdaniem Bertolda Kittela i Jarosława Jabrzyka, ma związek z aferą koncernu Johnson&Johnson. Proceder był prosty. Szpital w Skarżysku-Kamiennej zamawiał sprzęt. Pod pretekstem fikcyjnych usług przelewał pieniądze na konto właściciela firmy turystycznej Andrzeja G., a ten – do Grzegorka, który był w szpitalu dyrektorem ds. lecznictwa - twierdzą autorzy programu. Andrzej G. do niedawna był członkiem lokalnego oddziału PO i współpracownikiem byłego wiceministra.
Prokuratura: są dowody na korupcję
Sprawę potwierdza prokuratura. - Pojawiły się dokumenty świadczące o tym, że w szpitalu w Skarżysku Kamiennej dokonywano przestępstw korupcyjnych związanych z przetargami, w których uczestniczyła firma farmaceutyczna - mówi prokurator Mariusz Potera. Do tej pory zarzuty przedstawiono pięciu osobom, ale najprawdopodobniej to jeszcze nie koniec.
Czy szefowa resortu wiedziała o ciążących na Grzegorku podejrzeniach? - Minister przyszedł do mnie kilka dni temu. Powiedział, że jest pomówiony i sam zgłosił się do prokuratury. To cała moja wiedza - stwierdziła Kopacz w rozmowie z "Faktami" TVN.
Grzegorek w resorcie odpowiada między innymi za reformę systemu opieki zdrowotnej, która jest jednym ze sztandarowych projektów rządu Donalda Tuska. To zaufany człowiek Ewy Kopacz. Swoją karierę rozpoczynał jako dyrektor szpitala w Skarżysku-Kamiennej, gdzie przez lata pełnił funkcję ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego. W 2005 roku został po raz pierwszy posłem PO, a po kolejnych wyborach zrezygnował z funkcji dyrektora i objął posadę sekretarza stanu w ministerstwie zdrowia.
Szpital Grzegorka pod lupą prokuratury
Kilka miesięcy temu przetargi na dostawy dla oddziału ginekologiczno-położniczego, w czasach kiedy szefował mu Grzegorek, wzbudziły zainteresowanie prokuratury. - Zabrali pół samochodu dokumentów z lat 2000-2006 - mówi autorom programu "Kittel/Jabrzyk przedstawiają" pracownica działu zamówień publicznych szpitala.
Wiceminister zaprzecza, by przyjął od firmy Johnson&Johnson łapówkę za ustawienie przetargu w swojej placówce. - Żadnego przetargu w tym szpitalu nigdy nikt nie ustawiał - twierdzi. Jednak, zdaniem dziennikarzy, trzy osoby z firmy Johnson&Jonhnson twierdzą, że pieniądze były przeznaczone dla Grzegorka. - Wszyscy kłamią. Ja nie pamiętam, żeby ktokolwiek mi kiedykolwiek jakieś pieniądze wręczał - zapewnił.
Śledczy podjrzewają korupcję
Johnson&Johnson nie komentuje sprawy. W oświadczeniu, które firma przesłała dziennikarzom, pisze: "Firma udziela odpowiedzi na wszelkie zapytania stosownych organów w związku z toczącym się postępowaniem. Ponieważ dochodzenie jest w toku, niewłaściwe byłoby dalsze komentowanie tej sprawy".
Prokuratura nie chce ujawniać szczegółów śledztwa, ale przyznaje, że podejrzewa, iż w szpitalu w Skarżysku dochodziło do korupcji. - Pojawiły się dowody, mogące świadczyć o tym, że w szpitalu w Skarżysku dochodziło do przestępstw korupcyjnych - mówi Mariusz Potera z prokuratury okręgowej w Radomiu.
Dziennikarze odtworzyli mechanizmy afery i dotarli do osób, które przekazywały pieniądze Grzegorkowi i zorganizowały całe przedsięwzięcie.
Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24