Niespodzianki nie było. Prezydent Lech Kaczyński zawetował trzy ustawy zdrowotne: o zoz-ach, o pracownikach zoz-ów oraz ustawę wprowadzającą reformę służby zdrowia. Jeśli PO chce odrzucić prezydenckie weto, musi dogadać się z klubem Lewicy.
- Nie podpisując trzech z sześciu ustaw zdrowotnych, spełniam swoje obietnice wyborcze - powiedział prezydent Lech Kaczyński tuz po ogłoszeniu swojej decyzji o zawetowaniu trzech z sześciu ustaw zdrowotnych.
Lech Kaczyński nie krył, że zdecydował się na weto, ponieważ nie otrzymał zgody na referendum ws. kierunku reformy służby zdrowia. - Zapowiadałem, że nie dopuszczę do prywatyzacji szpitali - przypomniał.
Zapowiadałem, że nie dopuszczę do prywatyzacji szpitali. (...) Zdrowie i życie ludzkie to nie towar Kaczyński o weto
Dodał jednocześnie, że zmiany w służbie zdrowia są potrzebne, dlatego podpisał trzy z przedstawionych mu ustaw - o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, o akredytacji w ochronie zdrowia, oraz o konsultantach w ochronie zdrowia.
- Zdrowie i życie ludzkie to nie towar. Jestem gotów do rzeczowej dyskusji na temat zmian zarówno z rządem, jak i z opozycją oraz ze środowiskami lekarzy, pielęgniarek, związkami zawodowymi i z każdym, kto może przedstawić rzeczowe, zgodne z konstytucją plany - zapewnił w środę wieczorem Lech Kaczyński.
Co zostało z reformy Kopacz?
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami prezydent zawetował trzy najważniejsze ustawy z sześciu składających się na reformę służby zdrowia - sztandarowego projektu rządu Donalda Tuska. W tym:
- najważniejszą ustawę o obligatoryjnym przekształceniu zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego. Ustawa przekazuje całość kapitału zakładowego szpitali samorządom. Będą mogły nim dowolnie dysponować i to one będą podejmować decyzje o ewentualnej sprzedaży udziałów. Zdaniem prezydenta są to przepisy, które „prowadzą po prostu do prywatyzacji szpitali”;
- ustawę o pracownikach zoz-ów, która m.in. zrównuje ich czas pracy, a tym samym wydłuża czas pracy zatrudnionych w warunkach, które mogą być szkodliwe, m.in. radiologów, patomorfologów, pracowników prosektoriów i medycyny sądowej, którzy do tej pory pracowali 5 godzin dziennie.
- ustawę wprowadzająca reformę systemu ochrony zdrowia. Zakłada ona m.in., że spółki kapitałowe, zarządzające ZOZ-ami, otrzymają ich nieruchomości w dzierżawę. Określa także szczegółowe zasady przekształcenia ZOZ-ów w spółki. Trzy pozostałe ustawy prezydent podpisał. Są to:
- ustawa o akredytacji w ochronie zdrowia, która reguluje możliwość wystąpienia przez szpital czy przychodnię z wnioskiem o potwierdzenie spełniania określonych standardów ich udzielania. Certyfikat ma wydawać minister zdrowia.
- ustawa o konsultantach krajowych i wojewódzkich w ochronie zdrowia, która w większości sankcjonuje przepisy już obowiązujące w rozporządzeniach: określa tryb powoływania i odwoływania konsultantów w ochronie zdrowia na poziomie krajowym i wojewódzkim, oraz
- ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Zakłada utworzenie ona urzędu Rzecznika, którego na pięcioletnią kadencję będzie powoływał premier oraz zbiera najważniejsze prawa i obowiązki pacjenta. Obok oczywistych praw do udzielenia pacjentom świadczenia w stanie nagłego zagrożenia zdrowia czy porodu, zapisano też prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnej wiedzy medycznej, a w sytuacji ograniczonego do nich dostępu - do "rzetelnej, opartej na kryteriach medycznych, procedury ustalającej kolejność dostępu do tych świadczeń". Zgodnie z ustawą, pacjent ma też prawo żądać, aby udzielający mu świadczeń lekarz zasięgnął opinii innej osoby wykonującej zawód medyczny lub zwołał konsylium lekarskie (ustawa pozwala jednak lekarzowi odmówić, jeśli uzna żądanie za "oczywiście bezzasadne").
Apele PO nie pomogły. Lewica pomoże?
Jeszcze w środę do podpisania ustawy przekonywał prezydenta premier i szef klubu PO. - Proszę, panie prezydencie, nie wetować tych ustaw, bo będzie trudniej i drożej ratować szpitale – stwierdził Donald Tusk. A Zbigniew Chlebowski dodał, że „weto będzie uprawianiem polityki na zdrowiu polskich pacjentów".
Koalicja PO-PSL, która ma w Sejmie 240 posłów, nie jest w stanie samodzielnie odrzucić prezydenckiego weta. Do tego potrzebna jest większość 3/5 głosów (czyli ponad 276 posłów), dlatego języczkiem u wagi jest 42-osobowy klub SLD. Jednak szef SLD Grzegorz Napieralski nie dał PO wiele nadziei – już zapowiedział, że w przypadku zawetowania przez prezydenta ustawy o komercjalizacji szpitali Sojusz poprze to weto.
Palikot: znajdę wspólny język z Napieralskim
Tylko poseł PO Janusz Palikot patrzy optymistycznie na los ustaw zdrowotnych. - Ja - Janusz Palikot, który włożył na siebie koszulkę „jestem gejem”, „jestem z SLD”, rozmawiam z moimi kolegami z SLD i znajdujemy wspólny język. Kto wie, czy także w sprawie służby zdrowia nie uda się zrobić pewnej przykrej niespodzianki panu prezydentowi – dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24