Lech Wałęsa chwali... Lecha Kaczyńskiego. Powód? Listy, które prezydent wysłał do władz Ukrainy z prośbą o obronę Stoczni Gdańsk. - Dobry ruch zrobił - tutaj muszę pochwalić. Ja też o tym myślałem, ale mnie wyprzedził - dodał Wałęsa.
- Ja myślałem, żebyśmy powiedzieli: "kochano Ukraino, kupiłaś, to teraz ty się martw". To już nie jest polska stocznia, tylko ukraińska. To jest ich sprawa, a nie nas podatników - powiedział były prezydent.
Lech Kaczyński w listach do ukraińskich przywódców z 8 maja napisał, że w Stoczni Gdańskiej "rozpoczęła się fala przemian, która w latach 1989-1991 doprowadziła do wyzwolenia i niepodległości całego regionu Europy Środkowej i Wschodniej" oraz poprosił przywódców Ukrainy o "interwencję i zapewnienie inwestora, że przy dobrej woli wszystkich zainteresowanych stron Stocznia Gdańsk przetrwa obecny kryzys".
Wałesa: trzeba było nie sprzedawać stoczni
Właścicielem Stoczni Gdańsk od końca 2007 r. jest należąca do ukraińskiego Donbasu spółka ISD Polska. Zdaniem Wałęsy ta sprzedaż była błędem. - Inaczej byśmy teraz rozmawiali, gdyby była ona w polskim władaniu - stwierdził. A tak, jego zdaniem, przyszłość stoczni rysuje się w czarnych barwach. - Bo, czy jesteśmy w stanie pomóc całej Ukrainie? Chyba nie, bo to przecież większy kraj od Polski - przypomniał.
W kwietniowym piśmie do Ministerstwa Skarbu unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes negatywnie oceniła plan rządu dotyczący Stoczni Gdańsk. W ubiegły piątek minister skarbu Aleksander Grad przesłał do Komisji Europejskiej nowy plan restrukturyzacji dla gdańskiego zakładu. Jeśli Bruksela go odrzuci, to Stoczni Gdańsk grozi bankructwo.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP