- Spustoszenia w służbach oceni kolegium do spraw służb specjalnych - zapowiada premier Donald Tusk. Bronisław Komorowski uważa, że za Macierewicza ludzi dobierano z przypadku, na zasadzie "Antka szwagra kobity brat". Gorzej niż za wczesnej komuny
- Kolegium do spraw służb specjalnych oceni poziom spustoszeń, jakich dokonał Antoni Macierewicz - zapowiada premier Donald Tusk komentując doniesienia "Dziennika" o sposobach rekrutowania i pracowników i współpracowników służb. Tusk powiedział, że z wielu źródeł ma informacje o tym, że służby odpowiedzialne między innymi za życie i zdrowie polskich żołnierzy na froncie są w gorszym stanie.
Wtorkowy "Dziennik" napisał, jak wybierani byli współpracownicy do służb za rządów Antoniego Macierewicza. Według gazety agentem można było zostać w 17 dni. - To jest przerażająca informacja, która potwierdza moje wcześniejsze przekonanie. Agentów wybierano bez wiedzy na temat ich odpowiedzialności i możliwości, tylko na zasadzie Antka szwagra kobity brat. To gorzej niż za wczesnej komuny, gdzie mówiono nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera - mówił wyraźnie zbulwersowany Komorowski.
Poprzednia ekipa zniszczyła wywiad i kontrwywiad wojskowy, a mieli tylko zlikwidować WSI. Tego nie zrobili nawet bolszewicy.
Zemke: "Dziennik" napisał prawdę W związku z sytuacją kadrową w wywiadzie i kontrwywiadzie Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych apeluje do premiera i ministra obrony narodowej o ograniczenie działalności kontrwywiadu woskowego do minimum - mówił w TOK FM szef komisji Janusz Zemke (LiD). Jego zdaniem, "zaprowadzenie normalności" w służbach może zająć kilka lat.
Zemke ocenił, że podstawowe tezy artykułu w "Dzienniku" są prawdziwe. - Mamy w kontrwywiadzie ludzi przypadkowych, awansowanych w ekspresowym tempie, niedouczonych i na pewno nieprzygotowanych do pracy w tych służbach - uznał szef sejmowej speckomisji.
Obecnie w kontrwywiadzie służą oficerowie, którzy są po historii, psychologii i podobnych kierunkach studiów, a zostali oficerami po szkoleniach, które trwały po kilkadziesiąt godzin. Janusz Zemke, szef speckomisji
W służbach pracują ludzie po krótkich kursach Dodał, że efektem takiej polityki jest fakt, że obecnie w kontrwywiadzie służą oficerowie, którzy są po historii, psychologii i podobnych kierunkach studiów, a zostali oficerami po szkoleniach, które trwały po kilkadziesiąt godzin. - Oni akurat są najmniej winni, trudno mieć do nich pretensje, stopnia odebrać nie można, więc my opowiadamy się za tym, żeby zorganizować dla nich porządne kursy oficerskie - twierdzi gość Radia Tok FM.
Sprawdźmy, gdzie są jakie dokumenty, zróbmy przegląd kadr, pomyślmy, jak tych ludzi szkolić i przestańmy robić z tego jakąś służbę obok wojska.
Błyskawiczna kariera w służbach Wtorkowy "Dziennik" opisał raport o stanie kontrwywiadu wojskowego, który przygotował nowy szef SKW płk Grzegorz Reszka. Według gazety, w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego kierowanej przez Antoniego Macierewicza kurs na pierwszy stopień oficerski trwał zaledwie 17 dni. Kandydatów do nowych służb znajdowano m.in. wśród policjantów i byłych funkcjonariuszy UOP, a także harcerzy i dziennikarzy.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24