Za medialnymi show Janusza Palikota stoją PR-owcy, którzy dzięki współpracy z kontrowersyjnym posłem mogą liczyć na publiczne zlecenia. On sam przyznaje, że jego występy konsultowane z czołowymi politykami Platformy: rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem i marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim - pisze "Dziennik".
Za występami Palikota, w tym show z penisem i pistoletem stoi PR-owiec Jacek Prześluga. Jego firmy, od czasu kiedy rządzi Platforma Obywatelska, nie mogą się opędzić od publicznych zleceń wartych miliony złotych, których wcześniej nie miały - podaje "Dziennik".
Jak wyliczyła gazeta, przez sześć miesięcy 2008 r. zdobyły kontrakty na promocje za ponad 3.5 mln zł. Wśród klientów spółek Look At i Locomotiva znalazły się Szczecin i Lublin, rządzone przez Platformę, Polskie Koleje Państwowe, Państwowy Fundusz Osób Niepełnosprawnych i Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Klientem była też sama PO, której działaczom Prześluga organizował szkolenia jesienią 2008 r.
W Sejmie szykuje się dużo PR-u
Skąd pomysł, żeby zarabiać w samorządach i instytucjach państwowych? - Wcześniej nie wchodziliśmy w takie rzeczy. To była jedna z idei Jacka - mówi Włodzimierz Retelski, wspólnik Prześlugi w Locomotivie.
Palikot przyznaje się do współpracy z Prześlugą. - Był ze mną w Szczecinie w ostatni weekend. Pomaga przy książce, to będzie mój manifest polityczny - mówi poseł PO.
Po wyborach do europarlamentu obaj będą mieli dużo pracy PR-owskiej w Sejmie. Palikot zdradza, że po 7 czerwca wraca na stanowisko szefa komisji Przyjazne Państwo. Twierdzi, że jest to uzgodnione z władzami PO.
Sam Prześluga denerwuje się, kiedy "Dziennik" prosi o spotkanie. Nie zgadza się na rozmowę, żąda autoryzowanego wywiadu, narzuca swoje warunki. Kiedy dziennikarze informują go, że są nie do przyjęcia, stwierdza. - Tracicie szansę na sensacyjny materiał, na rozmowę z najlepszym PR-owcem w Polsce i medialnym doradcą Palikota.
"Palikot dzwoni za pięć dwunasta"
Kontrowersyjny poseł PO przyznaje, że konsultuje swoje pomysły nie tylko z Prześlugą, ale także liderami PO. - Dzwonię do Pawła Grasia czy Bronisława Komorowskiego. Zazwyczaj protestują. Po tembrze głosu oceniam, czy się wściekną, czy jest OK - mówi Palikot.
Rzecznik rządu: - Nie konsultuje, czasami mnie informuje o swoich akcjach. Ale niestety nie zdarzyło się jeszcze, żeby skorzystał z moich rad.
Rzecznik marszałka Sejmu: - Palikot dzwoni do marszałka, często za pięć dwunasta ze swoimi akcjami. Marszałek nie jest z tych występów zadowolony i Palikot o tym wie.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: PAP/TVN24