Takiej wiadomości można nie przeżyć – mówi roztrzęsiona pani Wanda z Nowej Soli. Kobieta kilka dni temu otrzymała od funduszu emerytalnego pismo z kondolencjami z powodu śmierci córki i prośbą o przesłanie aktu zgonu. Tymczasem jej córka żyje. - Te sekundy, gdy czytałam pismo, były straszne – dodaje. O sprawie pisze" Gazeta Lubuska".
Chora na białaczkę córka pani Wandy od kilku miesięcy przebywa na leczeniu w Niemczech. - Czekałam niecierpliwie na informację, czy córka wydobrzeje i właśnie dostałam pismo z funduszu emerytalnego PKO, w którym czytam, że składają mi kondolencje z powodu śmierci córki i proszą o akt zgonu – mówi rozstrzęsiona. - Wpadłam w straszną panikę. Pomyślałam, że to niemożliwe, bo parę dni temu miałam wiadomość, że terapia idzie dobrze. Uruchomiłam wszystkie telefony, pobiegłam do tłumaczki, bo nie znam niemieckiego i razem dzwoniłyśmy do szpitala, by się czegoś dowiedzieć – opowiada gazecie pani Wanda.
"Córka wraca do zdrowia, a ja usłyszałam, że zmarła"
Jak dodaje, zajęło jej sporo czasu sprawdzenie, w jakim stanie znajduje się córka. - To trwało i trwało. Tłumaczka dodzwoniła się na onkologię do tego szpitala w Niemczech i lekarz powiedział, że wszystko jest dobrze, że córka żyje. Wraca do zdrowia i za kilka dni wyjdzie do domu – mówi zdenerwowana.
- Rozpłakałam się, byłam cała roztelepana, cierpię z powodu choroby córki, a tu takie coś mnie spotkało. Te sekundy, gdy przeczytałam to pismo z wyrazami współczucia, były straszne. Czułam, że świat się zawalił – mówi wycierając łzy. - Co by było, gdyby taka informacja trafiła do osoby, która jest słabsza ode mnie, to jak by się to skończyło? Przecież takiej wiadomości można nie przeżyć – mówi. Kontaktując się z funduszem, by wyjaśnić sprawę pani Wanda usłyszała, że informacja o śmierci dotarła do nich z ZUS. - Bardzo przepraszamy - usłyszała.
"Wina po stronie płatnika"
Tymczasem ZUS nie czuje się odpowiedzialny za zaistniałą pomyłkę. - Ta informacja o śmierci wyszła z funduszu emerytalnego, bo to oni wysłali zawiadomienie do matki. My przekazujemy im tego typu informacje, jak śmierć członka rodziny, na podstawie danych przekazanych przez płatnika. Tutaj płatnik podając przyczynę wyrejestrowania z ZUS, wskazał kod liczbowy "zgonu”, a nie kod "inna przyczyna wyrejestrowania”. Taką informację o zgonie ZUS przekazał do OFE. Wina jest po stronie płatnika, czyli w tym przypadku Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowej Soli. Potem dokumenty przekazywane są dalej automatycznie – tłumaczy Agnieszka Kazań, rzecznik ZUS w Zielonej Górze.
Wynika więc, że pomylił się urzędnik i to jak się okazało w nowosolskim ośrodku pomocy społecznej. - Córka wyjechała na stałe do Niemiec. Zgłosiłam ten fakt do MOPS, bo, jako samotna matka, dostawałam zasiłek na dzieci. Zawiadomiłam opiekę społeczną, że córka nie będzie odtąd pobierać zasiłku i podziękowałam za dotychczasową pomoc – wyjaśnia "GL” pani Wanda. Pracownik omyłkowo wybrał kod w systemie. Tak to niestety wygląda – informuje Mariola Urbańczak, kierownik wydziału świadczeń z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowej Soli. - Wpisano kod "500” zamiast "600”. Dokonaliśmy już formalnej korekty dokumentu w systemie i ślad za tym odpowiedź do ZUS. A po ludzku napiszemy do pani wyjaśnienia z przeprosinami i z odpowiednią dokumentacją – dodaje.
- Takie pomyłki nie mogą mieć miejsca. Nie znam się na tych kodach, ale chyba urzędnik powinien to sprawdzić. Przeżyłam traumę, której nie pozbędę się do końca życia. Ta pomyłka mogła mnie też przecież kosztować życie – uważa pani Wanda.
Źródło: Gazeta Lubuska
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu