Dyżurny lęborskiej komendy policji w nocy odebrał telefon od kobiety, której czterotygodniowe dziecko przestało oddychać. Natychmiast wezwał pogotowie, ale na tym nie poprzestał. Telefonicznie instruował matkę co robić, by ratować życie dziecka. Udało się: maluch odzyskał przytomność jeszcze przed przyjazdem karetki.
Kilka minut przed godziną 23, dyżurny lęborskiej komendy, mł. aspirant Sławomir Ropela odebrał zgłoszenie z alarmowego numeru 112.
Dzwoniąca kobieta była bardzo zdenerwowana. Alarmowała, że jej czterotygodniowe dziecko przestało oddychać i prosiła o pomoc.
Telefoniczna reanimacja
Dyżurny zadał kobiecie kilka pytań, aby ustalić co się dokładnie wydarzyło i gdzie mieszka. Natychmiast też poinstruował kobietę, jak przeprowadzić u niemowlęcia sztuczne oddychanie i wezwał do dziecka pogotowie ratunkowe.
Gdy karetka dojechała na miejsce, dziecko było już przytomne: instrukcje okazały się tak dokładne, że pozwoliły matce przeprowadzić akcję reanimacyjną. Zostało na wszelki wypadek przewiezione do szpitala na obserwację. Jego życie nie jest zagrożone. W niebezpieczeństwie znalazło się, bo prawdopodobnie zachłysnęło się własną śliną.
"Cieszę się, że mogłem pomóc"
Inni policjanci chwalą swojego kolegę. - Dzięki temu uratowano dziecku życie - powiedziała podkom. Joanna Kowalik-Kosińska z policji w Gdańsku. - Chwała mu za to, niech najlepszy przykład biorą teraz z niego inni - skomentował specjalista medycyny ratunkowej Adam Pietrzak.
- Nerwy dają znać o sobie - przyznał Sławomir Ropela. Powiedział też, że bohaterem się nie czuje. - Cieszę się, że mogłem pomóc - dodał.
Chce być anonimowa
Jak TVN24 poinformował Daniel Pańczyszyn z policji w Lęborku, matka dziecka poprosiła o zachowanie jej anonimowości. - Dlatego odmówiliśmy mediom informacji o jej danych osobowych - powiedział policjant.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn