Umorzono śledztwo w sprawie zaginięcia akt sprawy ułaskawienia w 2009 r. Adama S., wspólnika Marcina Dubienieckiego - poinformowała w czwartek warszawska prokuratura. Powód? Brak dowodów potwierdzających podejrzenie popełnienia przestępstwa niszczenia lub utraty dokumentów w tej sprawie.
Sprawa ułaskawienia Adama S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - mec. Marcin Dubieniecki - założył spółkę, wyszła na jaw w marcu tego roku. Kontrowersje budził nadzwyczajny tryb ułaskawienia, jaki w 2009 roku zastosował ówczesny prezydent Lech Kaczyński.
Nie można wykluczyć, że dokumenty te zostały zagubione, gdyż brak było w tamtym czasie wewnętrznych regulacji dotyczących obiegu dokumentów w biurze obywatelstwa i prawa łaski Kancelarii Prezydenta Monika Lewandowska, rzeczniczka prokuratury w Warszawie
Brak dowodów
Prokurator Monika Lewandowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie, powiedziała w czwartek, że prokuratorzy nie znaleźli dowodów na celowe usunięcie oryginałów dokumentów. - Nie można wykluczyć, że dokumenty te zostały zagubione, gdyż brak było w tamtym czasie wewnętrznych regulacji dotyczących obiegu dokumentów w biurze obywatelstwa i prawa łaski Kancelarii Prezydenta - dodała.
Śledztwo trwało od sierpnia. Przesłuchano w nim m.in. kilkunastu świadków.
Prawo prezydenta
Prawo łaski jest prezydencką prerogatywą i zgodnie z prawem nie zależy od czyjejkolwiek opinii i nie wymaga uzasadnienia. Kontrola w Kancelarii nie dotyczyła więc samego faktu ułaskawienia. - Czym innym jest przygotowanie stosownej dokumentacji, która trafia na biurko prezydenta - mówił latem Łaszkiewicz. Zwracał uwagę na szybki tryb ułaskawienia Adama S., trwający kilka miesięcy, podczas gdy procedura ułaskawiania trwała wtedy średnio około roku.
Podkreślał też, że na początku czerwca 2009 r. Lech Kaczyński podjął decyzję o ułaskawieniu Adama S. mimo negatywnego stanowiska prokuratora generalnego.
Łaszkiewicz zaznaczał wówczas, że trudno jest ocenić, na którym etapie dokumenty zaginęły i czy trafiły one do prezydenta przed podjęciem przez niego decyzji o ułaskawieniu Adama S. W związku ze sprawą Adama S. stanowiska stracili dyrektor i wicedyrektor biura obywatelstwa i prawa łaski prezydenckiej kancelarii.
Dubieniecki zaprzecza
Według informacji medialnych Adam S. oszukiwał urząd skarbowy i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Skazano go za oszustwo i podżeganie świadka do fałszywych zeznań na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, 30 tys. zł grzywny oraz obowiązek naprawienia szkody, tj. zapłaty ponad 122 tys. zł.
W marcu tego roku Dubieniecki oświadczył, że wszelkie informacje o nim w tekstach o ułaskawieniu Adama S. są nieprawdziwe. Zapewnił, że nie był wspólnikiem Adama S., kiedy ten został ułaskawiony. Uznał też, że w tej sprawie trwa "polowanie" na niego. W śledztwie i przed sądem interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24