Nie jest policjantem, lecz spokojnie odjechał oznakowanym radiowozem z przed posterunku w Annopolu. Policjanci siedzący w budynku nie zauważyli, że ich auto zniknęło. Zorientowali się dopiero gdy okazało się, że nie mają czym odjechać. Złapanemu 70 kilometrów dalej złodziejowi grozi do 5 lat wiezienia.
W sobotę po godzinie 22:00 na ulicy Rynek w Annopolu policjanci kończący służbę przyjechali oznakowanym radiowozem pod czasowy posterunek. Tuż przed 23:00 wychodzący z posterunku funkcjonariusze zorientowali się, że nie mają czym wrócić do komendy - ich astra wraz z kluczykami zniknęła.
Alarm w całej okolicy
Ponieważ nie było wiadomo, o której dokładnie godzinie nastąpiła kradzież i jak daleko złodziej zdołał odjechać, zaalarmowano wszystkie jednostki na terenie garnizonu lubelskiego. Godzinę później, 70 kilometrów dalej, pod Puławami, tamtejsi policjanci zauważyli „nie swój” radiowóz. Próbowali go zatrzymać, lecz bezskutecznie, więc ruszyli w pościg. Po kilkuset metrach ścigany zatrzymał się.
Porywaczem radiowozu okazał się 26-letni Rafał S. z pod Annopola. W jego organizmie było blisko 1,3 promila alkoholu.
Trafił do policyjnego aresztu. Gdy wytrzeźwieje zostanie przesłuchany. Najprawdopodobniej usłyszy zarzuty krótkotrwałego użycia pojazdu, naruszenia zakazu sądowego oraz jazdy w stanie nietrzeźwości, za co grozi mu do 5 lat więzienia.
Policjanci wyjaśniają teraz, dlaczego ich koledzy zostawili kluczyki w radiowozie.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl