Co działo się na wieży kontroli lotów w Smoleńsku, dowiemy się dziś po południu. Szef MSWiA Jerzy Miller, a jednocześnie przewodniczący polskiej komisji do spraw wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem miał o godz. 14 przedstawić na specjalnej konferencji zapisy rozmów. Konferencja może jednak opóźnić się nawet o godzinę. Transmisja w tvn24.pl i TVN24.
Wcześniej PAP podawała, że po tym, jak szef MSWiA zaprezentuje nagrania kontrolerów ze Smoleńska, zapis ten zostanie umieszczony na stronach internetowych resortu i na stronie komisji, której przewodniczy Jerzy Miller.
- Materiały dotyczące rozmów kontrolerów na wieży na lotnisku Smoleńsk, które mają zostać upublicznione na konferencji, nie zostaną opublikowane na stronie internetowej polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy - powiedziała jednak rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Jak wyjaśniła, jest to materiał poglądowy.
Nie powiedziała też, w jaki sposób materiały zostaną zaprezentowane - czy będzie to jedynie stenogram, czy też dziennikarze usłyszą nagranie rozmów.
Konferencja w kancelarii premiera
Oficjalnie MSWiA informuje o konferencji prasowej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w której udział wezmą: szef resortu MSWiA - oraz przedstawiciele komisji.
Jerzy Miller wyjaśniał, że nagranie uzyskane zostało dzięki pracy polskich ekspertów i dotyczy rozmów "prowadzonych na terenie lotniska Smoleńsk". Nie chciał jednak wprost ocenić, czy z nagrań można wnioskować, iż była wywierana presja na kontrolerów, by zgodzili się na lądowanie polskiego Tu-154 M.
Atmosfera na wieży "nerwowa"
Raport przedstawiony w ubiegłą środę przez MAK wywołał wiele kontrowersji. Uznano w nim, że żadne z wytkniętych w dokumencie uchybień nie obciąża strony rosyjskiej. Podczas konferencji, na której przedstawiono raport, przewodnicząca MAK Tatiana Anodina podkreślała, że na rosyjskich kontrolerów nie była wywierana żadna presja.
Z kolei polski akredytowany przy MAK, płk. Edmund Klich przyznał, że z zapisów rozmów z wieży lotniska Sewiernyj wynika, iż atmosfera tam była "bardzo nerwowa". - Były przekleństwa - powiedział w niedzielę Klich na antenie TVN24. Dodał, że kierownik lotów "za nic w świecie nie chciał wydać zgody na lądowanie samolotu".
Klich cytował też obecnego w wieży kontroli lotów pułkownika Nikołaja Krasnokutskiego, który razem z kontrolerami śledził lot Tu-154. Pułkownik miał powiedzieć: "No tak, powiedzieli cholera, sprowadzać na razie". Zdaniem Klicha, ze słów tych może wynikać, że na Krasnokutskiego mógł być wywierany nacisk - CZYTAJ WIĘCEJ.
BEZPOŚREDNIE PRZYCZYNY KATASTROFY WEDŁUG MAK - PRZECZYTAJ RAPORT MAK PO POLSKU - tvn24.pl/dokumenty TAK ROZBIŁ SIĘ PREZYDENCKI SAMOLOT
Źródło: tvn24.pl, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24