Dramatyczna sytuacja chorych na raka, którzy na co dzień leczą się w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie. Zawieszono leczenie w przychodni onkologicznej, najprawdopodobniej na najbliższe trzy miesiące. Chorzy wymagający stałej terapii są odprawiani z kwitkiem.
Piotr Lechwał właśnie został wypisany z oddziału onkologicznego, ale nie dlatego, że wyzdrowiał. W jego przychodni nie ma już lekarzy. Jak na ironię leczenie na onkologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie zwieszono 4 lutego, czyli w Międzynarodowy Dzień Walki z Rakiem.
- Nie wiem, co teraz ze mną będzie... Tak mam skonać? - pyta rozgoryczony Piotr Lechwał.
"Traktują nas jak śmieci" W piątek z kwitkiem odesłano blisko setkę pacjentów, nie licząc się z tym, że przecież walka z rakiem, to jednocześnie walka z czasem.
- Czekanie to dla nas tragedia. Każdego tygodnia po rentgenie nowotwór rośnie o centymetr, półtora - skarży się jedna z pacjentek rzeszowskiej placówki. - Traktują nas jak śmieci - zarzuca druga.
Lekarze nie tłumaczą swojej decyzji Dyrektor placówki choć cały czas jest w kontakcie z lekarzami, to nie potrafił namówić ich do przedłużenia kontraktów. Wielotygodniowe rozmowy zakończyły się fiaskiem na ostatniej prostej.
- Nie wiem tak naprawdę, co się stało. Jeszcze dwa dni przed końcem lutego byliśmy dogadani - tłumaczy Bernard Waśko, dyrektor szpitala. Zaznacza również, że pacjenci powinni szukać możliwości leczenia w innych placówkach na terenie Rzeszowa, a jeśli zabraknie miejsc, to w innych miastach w regionie. Dystans kilkudziesięciu kilometrów to jednak zbyt duże wyzwanie, zwłaszcza dla starszych pacjentów.
Sytuacja nie do uzdrowienia? Co będzie dalej? Nie wiadomo. Pacjenci są zdesperowani i rozgoryczeni, a rozwiązania problemu nie widać.
- Jedyna nadzieja w dyrekcji szpitala, że dogada się z lekarzami. A jeśli nie, no to chyba pójdę w Bieszczady, żeby wilki mnie zeżarły. To ani pogrzebu... Ani leczenia - kwituje sprawę brutalnie Piotr Lechwal, pacjent zamkniętej poradni.
Źródło: TVN24, PAP