Nowy wiceszef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego robi dobrą minę do złej gry. Podczas swojej pierwszej konferencji w nowej już roli twierdził, że zmiana jego posady to dla niego awans, nie degradacja. - To nowe ciekawe wyzwania, trochę wiążące się z moim dotychczasowym doświadczeniem - mówił tuż po powołaniu na wiceszefa Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak.
Podczas swojej pierwszej konferencji niejednokrotnie podkreślał, że cieszy się z decyzji prezydenta. Stasiak został odwołany z funkcji szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a powołany na wiceszefa Kancelarii Prezydenta. W BBN zastąpi go dotychczasowy poseł PiS Aleksander Szczygło.
- Mam zamiar, w zasadzie od dziś wieczora, zmierzyć się z wyzwaniami, jakie wiążą się z pracą w Kancelarii Prezydenta. Prezydent stawia przede mną nowe zadania, będę się starał im sprostać - mówił Stasiak.
Zaznaczył także, że dołoży "wszelkich starań, aby ożywić BBN, aby zrobić z Biura instytucję zintegrowanego, spójnego podejścia do bezpieczeństwa narodowego, instytucję merytoryczną służąca prezydentowi i państwu". Jak mówił, za jego czasów BBN pracował nad różnymi aspektami bezpieczeństwa - militarnymi, energetycznymi, dotyczącymi zagrożenia terrorystycznego. - Cieszę się, że teraz ten wątek podejmuje minister Szczygło - dodał Stasiak.
"Zmierzę się z wyzwaniami jakie na mnie czekają"
Podczas krótkiej konferencji zaznaczył, że z zadowoleniem przyjął fakt, iż będzie zajmował się w Kancelarii Prezydenta nadzorowaniem spraw związanych z bezpieczeństwem energetycznym, co - jak podkreślał - jest obecnie bardzo poważnym problem.
Wyraził też zadowolenie, że "będzie mógł tym wyzwaniom stawić czoła, wspierając ministra Piotra Kowanckiego (szefa Kancelarii Prezydenta - red.). -To satysfakcja i przyjemność, że tę pracę będę mógł prowadzić pospołu z ministrem Kownackim - mówił.
Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24