Skok na media, przerywanie kadencyjności KRRiT i łamanie konstytucji - zarzucają senatorowie PiS nowelizacji ustawy medialnej. - Jest wręcz przeciwnie - odpowiada PO i tłumaczy: nowela odbiera KRRiT kompetencje superministerstwa, a pozostawia konstytucyjne funkcje kontrolne.
W trakcie czwartkowego i piątkowego posiedzenia, senatorowie rozpatrzą 33 poprawki, których przyjęcie (w większości z inicjatywy PO) rekomendują komisje senackie. Do noweli zgłoszono też kilkanaście wniosków mniejszości, w tym senatora Czesława Ryszki z PiS, który wnosił o odrzucenie nowelizacji w całości.
Uzasadniając w czwartek swój wniosek Ryszka argumentował, że całkowicie burzy ona ład medialny w Polsce. Zdaniem Ryszki, w świetle tej ustawy KRRiT można porównać z tygrysem, któremu wyrwano zęby, zamknięto w klatce i podano środki uspokajające.
Senator PiS stwierdził także, że przekazanie kompetencji koncesyjnych z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do Urzędu Komunikacji Elektronicznej oznacza uzależnienie mediów od rządu. Według Ryszki, "pod płaszczykiem odpolitycznienia mediów publicznych" ustawa ma tak naprawdę pozwolić dokonać "skoku na media publiczne". - Ta nowela zawiera furtki pozwalające na przejmowanie i stopniowe uwłaszczanie się na majątku mediów publicznych - grzmiał z mównicy.
Odwołując się do zarzutów, że przed dwoma laty to PiS dokonał skoku na media zmieniając ustawę medialną Ryszka przyznał, że wymieniono wówczas cały skład KRRiT, "ale tylko tak można było zmienić przewodniczącą z SLD Danutę Waniek".
Piotr Andrzejewski (PiS) ocenił z kolei, że już samo przerwanie kadencji konstytucyjnego organu, jakim jest KRRiT, powinno wystarczyć do odrzucenia ustawy.
Niektóre zarzuty PiS popiera także związany z PO Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. W czwartek rano skrytykował on forsowany przez Platformę zapis, pozwalający na odwoływanie przez ministra skarbu władz mediów publicznych. W Polskim Radiu marszałek stwierdził, że zarówno media, jak i instytucje je kontrolujące, powinny być oddzielone od rządu. [CZYTAJ WIĘCEJ]
PO odpiera zarzuty Większość senatorów PO argumenty PiS jednak odpiera. Tomasz Misiak podkreślił, że ustawa nie ma służyć kontroli politycznej nad mediami, a przepis, który pozwala ministrowi skarbu pod pewnymi warunkami odwołać członka zarządu mediów publicznych jest tylko instrumentem sprawowania nadzoru właścicielskiego.
Wiceprzewodnicząca komisji kultury Barbara Borys-Damięcka (PO) argumentowała zaś, że ograniczenie kompetencji KRRiT na rzecz UKE jest jak najbardziej zasadne. W konstytucji przewidziano ją bowiem nie jako organ wykonawczy, ale kontrolny obok Rzecznika Praw Obywatelskich czy Najwyższej Izby Kontroli.
Borys-Damięcka przypomniała też, że ustawa wprowadza otwarte konkursy na członków zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych oraz konieczność rekomendacji dla kandydatów do KRRiT, co ma wykluczać wybór z klucza politycznego.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl