- To burza w szklance wody, a nawet powiedziałbym mocniej, uważam, że to element bardzo dobrze przemyślanej kampanii promocyjnej książki, z której ten cytat pochodzi - ocenił w TVN24 Adam Szostkiewicz. W taki sposób dziennikarz skomentował słowa Benedykta XVI o dopuszczeniu użycia prezerwatyw w pewnych okolicznościach.
Zdaniem Szostkiewicza wypowiedzi papieża nie można zaliczyć do ważnych i rewolucyjnych. - Te słowa padły tylko w rozmowie z dziennikarzem. Nie padły z balkonu na placu św. Piotra, nie zostały zawarte w żadnym podpisanym przez papieża dokumencie - mówił dziennikarz.
Według niego kampania marketingowa publikacji Seewalda jest bardzo dobrze przemyślana i zorganizowana. - Trzeba wybrać jakiś cytat, wrzucić go w jakieś miarodajne miejsce - w tym przypadku była to "L'Osservatore Romano", półoficjalna włoska gazeta watykańska - i czekać, aż ktoś to wyłowi, lub podsunąć korespondentom w Rzymie informację o takim materiale - mówił Szostkiewicz tłumacząc dlaczego właśnie nie uważa słów papieża za przełom. - Teraz cały świat o tym rozmawia. To jest też szansa dana Benedyktowi XVI przez autora tego wywiadu-rzeki, zapewne w konsultacji z Ratzingerem, na odniesienie się do tej krytyki sprzed roku - uznał dziennikarz.
Chodzi o wypowiedź Benedykta XVI podczas jego pobytu w Afryce, kiedy powiedział, że AIDS to "tragedia, której nie można przezwyciężyć tylko pieniędzmi, nie można pokonać dystrybucją prezerwatyw, które wręcz zwiększają problemy".
- Jest to zatem najwyżej bardzo delikatne złagodzenie tamtej wypowiedzi, żeby uciąć ostatecznie tę sprawę i odebrać głos krytykom - ocenia Szostkiewicz.
Doktryna Kościoła jak klocki domina
W opinii dziennikarza osoby, które "łudzą się, że będzie jakaś zmiana w Kościele, nie znają jego moralnej doktryny w kwestii antykoncepcji, która jest jednoznaczna". - Prezerwatywy są przeciwko możliwości przekazania życia, a Kościół jest za przekazywaniem życia w sposób naturalny. Kościół nie może odstąpić od rozumianej przez siebie obrony życia - argumentował Szostkiewicz.
Dziennikarz tłumaczy, że cała sprawa antykoncepcji jest jak klocki domina. - Jak wyjmie się jeden klocek w odniesieniu do AIDS i osób zarażonych wirusem HIV, to prędzej czy później, ktoś słusznie powie: jeśli są wyjątki dla tych wypadków, to czemu nie szerzej zrewidować stosunku Kościoła do antykoncepcji? - tłumaczy Szostkiewicz i zaznacza, że "Kościół nauczający doskonale wie o tym efekcie domina i nie zgodzi się na radykalną zmianę stanowiska".
Próbne balony
Według dziennikarza nie można wykluczyć, że słowa wypowiedziane w wywiadzie to "balony próbne". - Są tacy duchowni, wysoką rangą dostojnicy, publicyści, którzy od dawna nawołują do zmiany prawa - przyznaje Szostkiewicz.
Dziennikarz twierdzi jednak, że Kościół wie, że masy wiernych chodzą do kościoła mimo, że stosują antykoncepcję. - Dla Kościoła lepiej jest tolerować taki stan rzeczy, w sposób szary, niejednoznaczny - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP