Ochrona prezydenta Baracka Obamy popełniła błąd, dopuszczając do zatrzymania limuzyny. Zasady bezpieczeństwa mówią, że samochód powinien być cały czas w ruchu - stwierdzili gości programu "Fakty po Faktach" w TVN24. - Nieprzewidziany postój był narażeniem prezydenta na niebezpieczeństwo. Jestem pewny, że za to odpowie swoim stanowiskiem szef ochrony prezydenta - powiedział były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
Zaraz po zdarzeniu służby ochrony prezydenta zapewniały, że w limuzynie nie było Baracka Obamy. Miał on opuścić budynek ambasady innym wyjściem.
Jak podkreślił Dziewulski, prezydent Obama na pewno był w samochodzie podczas incydentu. Wskazuje na to zachowanie prezydenckiej ochrony. - Jak się już skopało problem to trzeba wyjść z twarzą. Jeśli nie było prezydenta, to po co nastąpiło zasłonięcie celu przez ochronę? - pytał Dziewulski. I zaznaczył, że było widać, że ochroniarze "ewidentnie ratowali sytuację". - Gdyby nie było prezydenta, nie podejmowano by takich czynności. Zdawali sobie sprawę, że wpadanie w panikę jest pewną formą słabości. Nie mogli sobie na to pozwolić - analizował były antyterrorysta.
Podobnego zdania był Roman Polko, ale zaznaczył, że ochroniarze "powinni szybko wyjść i natychmiast zasłonić samochód, a tego nie było".
Twarde zasady
Zdaniem gen. Romana Polko ochrona popełniła błąd już na etapie rozpoznawania trasy przejazdu Obamy. - Problem Amerykanów polega na tym, że lubią duże samochody, limuzyny. Plany i przygotowanie mogą być doskonałe, ale ważne żeby czynnik ludzki nie zawiódł. Oni tym konkretnym samochodem powinni przejechać całą trasę, również w tym miejscu. Przygotowanie wizyty musi być jak najbliższe rzeczywistym warunkom - uważa Polko.
Opinię generała podziela Jerzy Dziewulski. - Grupa dobrze wiedziała którą drogą będzie się poruszać konwój. Moim zdaniem obowiązuje podstawowa zasada - w trakcie tego typu przejazdów wóz prezydencki nie ma prawa zatrzymać się nawet na chwilę w momencie, kiedy postój nie był planowany - zaznaczył. I dodał, że "system bezpieczeństwa polega na jak najmniejszej ilości błędów", a jedną z podstawowych zasad jest ta, mówiąca, że żeby było bezpiecznie prezydencka limuzyna musi być cały czas w ruchu.
Będzie ciężko
Analizując przyjazd prezydenta USA do Polski goście stwierdzili, że na pewno dojdzie do paraliżu miasta. Ale najważniejsze, żeby nasze służby nie starały się "wychodzić przed szereg". - Apeluję do służb, żeby robiły tylko to, co jest niezbędne - powiedział Polko.
Wtórował mu Dziewulski. - Nie trzeba być aktywniejszym, niż się uzgodniło - podkreślił.
Program "Obama w Polsce" w TVN24 - codziennie do piątku 27 maja o godz. 15.15.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ Fot. East News