- Sejm wciągnięto w szaleńczy wyścig z czasem w pracach nad projektem - mówił podczas sejmowej debaty nad rządowym projektem ustawy o grach hazardowych poseł Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk. To zdanie podzielają sejmowi prawnicy obawiając się, że zmiany, jakie niesie nowelizacja powinny być uchwalane w wolniejszym tempie. Sejm we wtorek zakończył pierwsze czytanie ustawy.
Biuro Analiz Sejmowych zwraca uwagę, że przedstawiony przez rząd projekt wprowadza "istotne zmiany" w kodeksie karnym, kodeksie karno-skarbowym i kodeksie karno-wykonawczym. - Należy uznać, że właściwym byłoby rozpatrzenie jej przez Sejm w tzw. trybie kodeksowym, czyli określonym w Regulaminie Sejmu - uważa BAS. A regulamin mówi, że pierwsze czytanie projektu zmian kodeksu "może się odbyć nie wcześniej niż dwa tygodnie od doręczenia posłom druku projektu". Pierwsze czytanie projektu rządowego odbyło się we wtorek, a projekt został złożony w Sejmie w czwartek. Prawnicy twierdzą, że niedochowanie regulaminu mogłoby narazić ustawę na niezgodność z konstytucją.
- Trzeba jednak odnotować, że orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego w zakresie możliwości uznania niedochowania przepisów regulaminowych z zakresu tzw. trybu kodeksowego za niekonstytucyjne nie jest spójne - zwraca uwagę BAS.
Wolność zagrożona?
Sejmowi prawnicy przedstawiają także wątpliwości co do zgodności z konstytucją niektórych proponowanych przez rząd rozwiązań. Jest to np. zbyt szeroki zakres gier objętych projektem ustawy przez co może ograniczyć wolność działalności gospodarczej. Według prawników sejmowych, rozwiązania proponowane w projekcie mogą także powodować "podwójną penalizację tych samych czynów".
Poprawności rządowego projektu podczas sejmowej debaty bronił szef Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek. - Jeśli tego typu zastrzeżenia miałyby wskazywać na niekonstytucyjność projektu, to ja tej wątpliwości nie podzielam - zapewniał.
PO: chronić obywateli
Inny poseł PO Marek Zieliński podkreślał we wtorkowej debacie, że rządowi projekt jest radykalny, a rozwiązania w nim zawarte mają na celu poddanie hazardu maksymalnej kontroli państwa i ograniczenie jego rozwoju. - Rząd świadomie rezygnuje z części dochodów podatkowych, nie chce by ten rynek rozwijał się tak dynamicznie, jak obecnie - mówił poseł.
Według Zielińskiego dzisiaj "koszty społeczne i ekonomiczne hazardowego uzależnienia ponoszą nie tylko ich (osób uzależnionych - PAP) rodziny i pracodawcy, ale całe społeczeństwo". I dlatego, jak tłumaczył, "państwo nie może być obojętne wobec zagrożeń wynikających z powszechnej dostępności do hazardu i ryzyka uzależnienia swoich obywateli".
Poseł wyliczał, że projekt rządowy zakłada m.in., że gra na wszelkich automatach będzie odbywać się wyłącznie w kasynach. Jak mówił, wprowadzono limit lokalizacyjny dla kasyn gry - jedno kasyno będzie mogło przypadać na 650 tys. mieszkańców danego województwa. - Daje to maksymalnie 52 kasyna gry w Polsce - podkreślał.
"Wiele wad, ucieczka do przodu"
Posłowie PiS rządowym projektem się jednak nie zachwycają i wskazują, że nadal nie wszystkie wątpliwości wobec projektu ustawy zostały rozwiane. - Nie jesteśmy przekonani, czy nie przyspieszyć likwidacji zezwoleń na automaty o niskich wygranych (...) Właściciele zezwoleń wydanych w latach 2008 i 2009 będą czerpali korzyści jeszcze przez wiele lat, a te korzyści będą coraz większe, gdyż z każdym rokiem będzie zmniejszać się konkurencja - przekonywał Kowalczyk.
Poseł zwrócił także uwagę, że w rządowym projekcie nie ma minimalnego progu liczby mieszkańców miejscowości, w której mogłoby powstać kasyno. Taki próg - zdaniem Kowalczyka - należy wprowadzić. Zastrzeżenie PiS budzi też zapis zwiększający liczbę automatów w kasynie (od 5 do 70 - red.) - dodał.
Pomimo tych zastrzeżeń największa partia opozycyjna zastrzega, że "każde proponowane ograniczenie (hazardu) jest zjawiskiem pozytywnym. - Projekt, mimo wielu wad, próbuje przynajmniej w jakiejś przyszłości ograniczyć zakres hazardu - mówił Kowalczyk. - Chcemy solidnie, odpowiedzialnie i merytorycznie pracować nad tą ustawą, bo choć przyjęliśmy ekspresowe tempo, nie zwalnia nas to przed uchwalaniem dobrego prawa - dodawał.
A tempo takie rząd narzucił dlatego, bo "chciał uciec do przodu". - Afera hazardowa widocznie mocno doskwiera rządowi, więc premier wymyślił ucieczkę do przodu - błyskawiczna ustawa, błyskawicznie przyjęta i niech Polacy jak najszybciej zapomną - podkreślał poseł PiS.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24