Wakacje na finiszu, rodzice główkują więc kiedy, gdzie i za co kupić wyprawkę. Może zatem - wzorem jednej ze szkół w Belgii - zamiast inwestować w książki i zeszyty na rok, kupić tablet na lata? Polskim uczniom obiecywano komputery już nie raz, ale zbliżający się wrzesień przełomu technologicznego znowu nie przyniesie. Mimo, że marzą o nim już nie tylko uczniowie, ale też nauczyciele.
W jednej ze szkół w Belgii każdy uczeń już od września musi pojawić się w szkole z własnym tabletem. - To jest coś naprawdę specjalnego, urządzenie jest poręczne, pracuje się na nim łatwo i szybko. To jest dużo lepsze niż książki, których używaliśmy do tej pory - przyznaje jedna z uczennic.
Tablety w jej szkole w dużej części zastąpią tradycyjne książki i zeszyty. A prace domowe uczniowie będą rozwiązywać elektronicznie. Urządzenie jednak muszą kupić rodzice, ale tym biedniejszym szkoła udzieli pożyczek.
Na sucho
W polskich szkołach tablet to wciąż marzenie. Co wiecej, nie wszyscy chcą iść z duchem postępu. Przeciwnicy elektronicznych książek argumentują, że dziecko potrzebuje kontaktu także z tradycyjną książką.
Elektroniczną rewolucję w szkołach obiecywał cztery lata temu premier Donald Tusk. Z tej obietnicy pozostał jedynie program cyfrowej szkoły. Do dziś powstało zaledwie 18 e-podręczników, które od września będzie testować 400 szkół. Na szeroką skalę program ruszy dopiero za dwa lata. Problemem może być jednak to, że ministerstwo edukacji nie bardzo pali się do fundowania szkołą sprzętu komputerowego.
Autor: mn//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24