Takiego roku rolnicy nie pamiętają. - Od stu lat nigdy takiej suszy nie było w Polsce - mówi Marcin Bustowski ze Związku Zawodowego Rolników Rzeczypospolitej Solidarni. - Konsument zapłaci za chwileczkę 10 złotych za bochenek chleba - ostrzega. Rosnące ceny żywności to jednak nie wszystko. - W kolejnych latach musimy być przygotowani na kolejne podwyżki - dodaje Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Efekty tegorocznej suszy już widać w sklepach. Sprzedawczyni owoców i warzyw mówi, że "podrożało wszystko o jakieś 20, 25 procent". Na bazarze w Warszawie za kilogram ogórków trzeba zapłacił 7,5 złotych, a za pomidory malinowe - ponad 10 złotych.
Ceny warzyw i owoców rosną, jakość niekoniecznie. Jak mówią klienci bazaru, "bardzo szybko się psują warzywa w tym roku", czego nigdy wcześniej nie było.
Rolnicy z zachodniej Polski, gdzie susza była największa, straszą kolejną lawiną podwyżek. - Konsument zapłaci za chwileczkę 10 złotych za bochenek chleba - ocenia Bustowski.
"Wszystko wyjeżdża z Polski"
Zdaniem piekarzy, 10 złotych za bochenek to przesada, ale pieczywo będzie drożeć i już drożeje. Do końca roku za chleb możemy zapłacić cztery złote.
- To jest związane nie tylko z ceną mąki, ponieważ drożeją nam nośniki energetyczne, czyli prąd czy paliwo. Drożeją nam pracownicy, którzy też muszą w miarę dobrze żyć - wyjaśnia Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP.
Na rynku brakuje rąk do pracy, a latem zabrakło deszczu. Nie tylko u nas.
Na świecie plony są generalnie niższe. To te plony, które u nas są bardzo szybko odsysane do krajów, które są w stanie więcej zapłacić. Tak to, niestety, działa - tłumaczy Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
- Wszystko wyjeżdża z Polski. Pszenica wyjechała po 800, 700, po 650 złotych. Za chwilę będziemy ją importować do polski po 1200, 1400 złotych za tonę. To się przełoży na wzrost cen bochenka chleba. A wiadomo - jak chleb - to wszystko będzie drożało - zaznacza Marcin Bustowski.
"W kolejnych latach musimy być przygotowani na kolejne podwyżki"
Federacja Producentów Żywności przewiduje, że w najbliższym czasie podrożeje mięso i mleko.
Podwyżek cen prądu też już chyba nie da się zatrzymać. Rosną ceny węgla i unijne opłaty za wypuszczanie zanieczyszczeń do atmosfery. Eksperci przewidują, że wyższe rachunki za prąd zobaczymy już w przyszłym roku.
- One mogą wynosić w granicach 15 procent, ale to nie będzie koniec. W kolejnych latach musimy być przygotowani na kolejne podwyżki. Przede wszystkim dlatego, że będą rosły ceny uprawnień do emisji CO2 - mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Ile i za co płacimy, zależy w dużej mierze też od cen na stacjach paliw. Dziś litr benzyny jest o ponad 50 groszy droższy niż rok temu. Eksperci nie przewidują obniżki. Tym bardziej, że rząd przeforsował opłatę emisyjną - czwarty podatek dotyczący paliwa.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24