Sparaliżowany Janusz Świtaj nie zaprzestał walki o prawo do decydowania o swoim losie. Odwołał się od decyzji warszawskiego sądu okręgowego, który oddalił wcześniej jego pozew.
W odwołaniu Świtaj domaga się prawa do żądania od państwa polskiego zaprzestania jego uporczywej terapii. Mężczyzna od 14 lat jest całkowicie sparaliżowany i przykuty do łóżka. Oddycha za pomocą respiratora. Chce mieć prawo do decyzji o odłączeniu go od aparatury wspomagającej życie.
Świtaj podkreśla, że nie domaga się legalizacji eutanazji. - Czym innym jest eutanazja, a czym innym zaprzestanie prowadzenia uporczywej terapii. Rozstrzygnięcie tej kwestii w stosunku do Świtaja ma nastąpić po przeprowadzeniu postępowania sądowego, czego uniemożliwiono mu odrzucając pozew – napisał do sądu apelacyjnego mec. Krzysztof M. Miazga, pełnomocnik sparaliżowanego mężczyzny.
Świtaj i jego pełnomocnik uważają, że sprawa dotyczy ochrony praw podstawowych sparaliżowanego 33-latka. Dowodzą, że ochrona praw tego typu w procedurze cywilnej jest powszechnie akceptowana, dlatego sąd okręgowy nie powinien odrzucać jego sprawy.
- Może to być kontrowersyjna kwestia, wymagająca zasięgnięcia opinii biegłych z wielu dziedzin (np. medycyny, filozofii, etyki), ale może się to tylko stać w toczącym się przed Sądem postępowaniu cywilnym, a nie w przyszłym (ewentualnym) postępowaniu karnym, po śmierci Janusza Świtaja – napisał w liście do sądu prawnik.
Świtaj: zależy mi na poprawie losu innych sparaliżowanych Jak dodał prawnik, jego klient domaga się prawa do podjęcia decyzji o zaprzestaniu jego leczenia. A gdyby chciał z niego skorzystać, osoby odpowiedzialne za tę terapię będą miały prawny obowiązek zastosować się do jego żądania.
Sam Świtaj podkreśla, że zależy mu głównie na poprawie losu innych sparaliżowanych bądź niepełnosprawnych osób, od których otrzymuje listy ze słowami poparcia lub z prośbami o wskazówki, jak mają załatwiać swoje problemy. Zamierza m.in. wyegzekwować od ministra zdrowia Zbigniewa Religi przeforsowanie ustawy pielęgnacyjnej, która zapewniłaby finansowanie opieki nad niepełnosprawnymi.
W maju 1993 r. Świtaj miał wypadek motocyklowy, w wyniku którego doszło do zmiażdżenia rdzenia kręgowego i złamania kręgów szyjnych. Od 1999 r. opiekują się nim rodzice. Pod koniec marca Janusz Świtaj podpisał umowę z Fundacją Anny Dymnej "Mimo Wszystko" - jego zadaniem jest nawiązywanie za pośrednictwem internetu kontaktów z osobami niepełnosprawnymi i przewlekle chorymi.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24