Proces o usiłowanie kradzieży ze sklepu sałatki warzywnej za 2,99 zł przez 75-latkę chorą na Alzheimera toczy się przed sądem w Świdniku (Lubelskie). Koszty procesu mogą być setki razy wyższe od ceny sałatki, bo sąd powołał biegłego oraz prawnika z urzędu. - Gotowy scenariusz slapstickowej komedii - ocenia wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Policja i rzecznik sądu tłumaczą, że postępowanie toczy się prawidłowo, zgodnie z przepisami - kradzież jest ścigana z urzędu, niezależnie od wartości skradzionej rzeczy.
"Takie są przepisy"
- W przypadku wykroczeń nie można odwołać się do znikomej szkodliwości społecznej czynu, bo tu z zasady ta szkodliwość nie jest wysoka. Takie są przepisy, to wynika z zasady legalizmu - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie Artur Ozimek.
Dodaje, że powołanie biegłego i wyznaczenie obrońcy z urzędu w tej sprawie, pociągające za sobą koszty, to naturalna konsekwencja tego, że chodzi o osobę z chorobą Alzheimera. - Kwestia odpowiedzialności karnej jest bezcenna, nie można jej przeliczać na pieniądze – stwierdza jednoznacznie rzecznik sądu.
Sałatka dla każdego
- Za koszty tego procesu można by kupić sałatki dla wszystkich potrzebujących ze Świdnika - komentuje sprawę Adam Bodnar, wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Tłumaczy, że zamieszaniu winny jest brak w polskim prawie przepisu o możliwości umorzenia postępowania o wykroczenie z powodu znikomej szkodliwości czynu. - Przecież koszty tego postępowania będą kilkaset razy większe niż ta sałatka za 2,99. Trzeba będzie zapłacić za opinię biegłego, adwokata z urzędu i co najmniej dwie rozprawy sądowe - wskazuje Bodnar.
- Hollywoodzcy reżyserowie nie chcą przyjeżdżać do Polski i kręcić tu filmów dziejących się w naszych miastach. Może więc zachęcać ich, żeby przyjrzeli się sprawom sądowym? To czasem gotowe scenariusze slapstickowych komedii - stwierdza Bodnar.
Policja wezwana do kradzieży sałatki
Do zdarzenia doszło w połowie stycznia. Pracownicy sklepu wezwali policję, gdy zauważyli, że kobieta chce wynieść ze sklepu sałatkę. Została ona obwiniona o usiłowanie kradzieży sałatki warzywnej o wartości 2,99 zł. Za takie wykroczenie grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Po ustaleniu okoliczności policja skierowała do Sądu Rejonowego Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku wniosek o ukaranie 75-letniej emerytki. We wniosku policja podała, że kobieta leczy się kardiologicznie oraz na chorobę Alzheimera. Jest emerytką, miesięcznie otrzymuje około tysiąca zł.
Sąd w Świdniku rozpoczął proces. Powołał biegłego psychiatrę do zbadania stanu zdrowia obwinionej oraz wyznaczył jej obrońcę z urzędu. Terminu kolejnego posiedzenia jeszcze nie ma, zostanie wyznaczony po sporządzeniu pisemnej opinii przez biegłego.
Pouczenie nie wchodziło w grę
Rzeczniczka Powiatowej Komendy Policji w Świdniku Magdalena Szczepanowska poinformowała, że policja nie mogła tej sprawy zakończyć sama i musiała skierować ją do sądu. To wynikało z ustalonych na miejscu okoliczności i obowiązujących przepisów, pojawiły się bowiem wątpliwości, czy wobec choroby, o której powiedziała kobieta, może ona odpowiadać przed sądem za swój czyn.
- Policjant nie mógł ocenić, czy kobieta była świadoma swojego postępowania i czy zdawała sobie sprawę, jakie konsekwencje prawne jej grożą. To może zrobić sąd, dlatego skierowany został wniosek do sądu, z odpowiednimi informacjami - podkreśliła Szczepanowska.
Policjant może w przypadku wykroczeń wypisać mandat albo nawet tylko pouczyć sprawcę. Jednak w tym przypadku, zdaniem Szczepanowskiej, nie można było tak postąpić. - Gdyby policjant pouczył tę kobietę, to oznaczałoby, że uznał ją winną wykroczenia, tego nie mógł zrobić – wyjaśniła policjantka.
Jak ujawniła, kobieta ta była już wcześniej karana za kradzież sklepową - w marcu ubiegłego roku sąd w Świdniku wymierzył jej 100 zł grzywny.
Autor: ktom/kka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com