- Sprawa teczek z weryfikacji WSI, rzekomo zatrzymanych przez Antoniego Macierewicza, to nic więcej jak PR-owa zagrywka Platformy Obywatelskiej - stwierdził w "Magazynie 24 godziny" doradca prezydenta ds. bezpeiczeństwa prof. Andrzej Zybertowicz. Były szef WSI, gen. Marek Dukaczewski odpiera: - To sytuacja bardzo groźna, a nie żadna zagrywka.
W środę minister obrony narodowej Bogdan Klich poinformował, że złoży do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z nieoddaniem 18 dokumentów z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. 13 z nich zatrzymać miał były szef komisji weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz, pięć kolejnych inni członkowie komisji Krzysztof Łączyński i Mariusz Marasek.
Zdaniem prof. Andrzeja Zybertowicza, o tym, że cała sprawa jest "zagrywką PR-ową" najlepiej świadczy fakt, że całą sprawą zajęto się dopiero teraz, choć od momentu zakończenia prac przez komisję minęły już niemal trzy miesiące.
"Dowiedział się z mediów!"
- Co więcej, rozmawiałem z Mariuszem Maraskiem, który również jest oskarżony o zatrzymanie dokumentów i temu zaprzecza. Mówił mi, że dowiedział się o tym dopiero teraz z mediów, a nikt z ministerstwa nie zwrócił się do niego w sprawie akt - twierdzi Zybertowicz.
A to, zdaniem prezydenckiego doradcy, nosi ślady podobieństwa do afery Rywina. - Tutaj też, najpierw toczone są jakieś polityczne negocjacje, a dopiero potem sprawa trafia do prokuratury.
Działaczy PO broni jednak gen. Marek Dukaczewski. - A skąd pan profesor wie, że sprawa do prokuratury nie trafiła już wcześniej, nim znalazła się w mediach? Poczekajmy na wynik prokuratorskiego śledztwa i ewentualny wyrok sądu - apeluje były szef WSI.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24