Przed Sejmem zebrali się w piątek przeciwnicy decyzji prof. Bogdana Chazana, który odmówił legalnej aborcji, powołując się na klauzulę sumienia. "Sumienie lekarza nas nie interesuje, skoro nasze jest lekceważone" - mówili. Z kolei przed szpitalem św. Rodziny, którym prof. Chazan kieruje, zgromadziły się osoby popierające lekarza. Dyrektor poinformował, że szpital pracuje normalnie. - Pacjentki nadal nas lubią i my je też - żartował. Dodał, że kobieta, której odmówił aborcji, zdecydowała się donosić ciążę. - Bardzo możliwe, ze dziecko będzie długo żyło - dodał.
Protest przed Sejmem rozpoczął się o godz. 15. - Chcemy zaprotestować przeciwko traktowaniu kobiet jak inkubatorów. W Polsce w tej chwili łamane są prawa kobiet. Polki mają prawo w konkretnych przypadkach do dokonywania legalnej aborcji, a w XXI wieku muszą o to walczyć. Nie godzimy się na to. Chcemy pokazać solidarność z osobami, które cierpią z tego powodu. Polska to nie Watykan. Jesteśmy państwem świeckim i cudze sumienie nie powinno decydować o naszym życiu - powiedziała jedna z uczestniczek manifestacji.
- Nie chcemy powrotu do średniowiecza. Sumienie lekarza nie bardzo nas interesuje, skoro nasze jest lekceważone. Każda z nas ma prawo oczekiwać właściwej opieki medycznej - dodała inna uczestniczka.
W manifestacji uczestniczyła m.in. marszałek Sejmu, Wanda Nowicka.
Zgromadzeni przed Sejmem przygotowali petycję skierowaną do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, którą podpisało już 6 tys. osób. - Jest to apel o respektowanie praw kobiet do legalnych zabiegów, takich jak badania prenatalne czy aborcja - tłumaczą.
W obronie prof. Chazana
Z kolei o godz. 17 przed miejskim szpitalem św. Rodziny w Warszawie rozpoczęła się demonstracja poparcia dla prof. Chazana - dyrektora tego szpitala.
Zgromadzeni spotkali się z lekarzem. Przywitali go brawami i wręczyli mu bukiety kwiatów w podziękowaniu za jego postawę.
Dyrektor poinformował, że szpital pracuje normalnie. - Pacjentki nadal nas lubią i my je też - żartował.
Dodał, że kobieta, której odmówił aborcji, zdecydowała się donosić ciążę. - Bardzo możliwe, ze dziecko będzie długo żyło. Mamy propozycje ze strony specjalistów, którzy zgłosili chęć wykonania operacji. Rokowanie nie jest złe - mówił.
Lekarz zwrócił uwagę na nierzetelne relacje na temat tej sprawy. Mówił, że pełne są "obelg i kłamstw", a lekarze są "zaszczuwani."
Odmówił aborcji
Lekarz - powołując się na klauzulę sumienia - odmówił wykonania aborcji u kobiety, mimo że były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu. Nie wskazał też pacjentce - do czego zobowiązują przepisy - innego lekarza lub placówki, gdzie można by wykonać zabieg. Kobieta zgłosiła się w 22. tygodniu ciąży, kiedy aborcja była jeszcze zgodna z prawem.
W szpitalu od poniedziałku trwa kontrola stołecznego ratusza, który jest organem założycielskim placówki. Sprawę prof. Chazana minister zdrowia skierował do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej, która wszczęła postępowanie wyjaśniające. NFZ ma skontrolować prawidłowość realizacji kontraktu, a postępowanie medyczne sprawdzi ministerstwo wraz z konsultantem krajowym. Jeżeli potwierdzi się, że mogło dojść do złamania prawa, MZ zwróci się do prokuratury.
Zawiadomienie do prokuratury
SLD zawiadomiło już prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Chazana. Prof. Chazan deklaruje, że nie obawia się konsekwencji kontroli i nie sądzi, aby wykazały one nieprawidłowości w jego szpitalu. Lekarz jest jedną z ok. 3 tys. osób związanych ze służbą zdrowia, które podpisały deklarację wiary, gdzie przewiduje się m.in. pierwszeństwo prawa bożego nad ludzkim oraz potrzebę "przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji". Podpisując ją, lekarze i studenci medycyny deklarują, że nie będą wykonywać zabiegów sprzecznych z ich światopoglądem.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24