Zatrzymanie i zarzuty: "gwałt, szantaż, groźby". Wniosek o areszt i perspektywa 12 lat za kratami. Tłumaczenia podejrzanego: "bzdura, nieprawda, nikogo nie zgwałciłem". Sprawa 31-letniego Sławomira C., byłego nauczyciela, który według pierwszych ustaleń prokuratorów miał zgwałcić swoją uczennicę, nie jest prosta. Śledczy przyznają, że mogli popełnić błąd. - Najcięższy zarzut padł już po tygodniu - mówią.
Prokuratura Rejonowa w Dębicy podejrzewa Sławomira C., byłego nauczyciela matematyki w szkole na Podkarpaciu, o zgwałcenie w 2009 roku 15-letniej uczennicy, którą zwabił podstępnie do hotelowego pokoju pod pretekstem udzielenia korepetycji. Taką informację podała w środę Polska Agencja Prasowa, a za nią inne media.
C. miał nie tylko zgwałcić swoją uczennicę, ale także ją szantażować, zmuszać do nagrania filmu pornograficznego, grozić śmiercią jej chłopakowi, który przyszedł do niego z żądaniem oddania mu nagich zdjęć dziewczyny. Już dzień po złożeniu doniesienia - 8 maja - były nauczyciel znalazł się w rękach policji. Prokuratorzy natychmiast wystąpili o trzymiesięczny areszt.
Bez aresztu, bez zaskarżenia
Sąd w Dębicy nie zgodził się jednak na areszt, tłumacząc, że materiał dowodowy jest za słaby. A prokuratorzy nie zaskarżyli tej decyzji. I - jak ujawniają w rozmowie z tvn24.pl - nie zaskarżą, bo też nabrali wątpliwości, czy nie działali zbyt pochopnie.
Pojawiły się nowe dowody wskazujące na znaczne rozbieżności w zeznaniach pokrzywdzonej i potwierdzające wersję oskarżonego. Prokurator Krzysztof Sebastianka
- Wniosek o areszt składaliśmy na podstawie dowodów, które na tamtą chwilę udało nam się zgromadzić. Wtedy był to przede wszystkim osobowy materiał dowodowy, czyli zeznania pokrzywdzonej - mówi w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Sebastianka, zastępca Prokuratora Rejonowego z Dębicy. Kłopot w tym, że zaledwie po tygodniu śledztwa prokuratorzy znaczną część tych zeznań uznali za niewiarygodne. - Pojawiły się nowe dowody wskazujące na znaczne rozbieżności w zeznaniach pokrzywdzonej i potwierdzające wersję oskarżonego - przyznaje prokurator Sebastianka. A oskarżony Sławomir C. do gwałtu, współżycia z nieletnią i szantażowania jej konsekwentnie się nie przyznaje.
Zemsta odrzuconej? "Nie wykluczamy"
31-latek zeznał przed prokuratorami, że dziewczyna sama go kokietowała. Przysyłała też nagie zdjęcia i erotyczne sms-y. On natomiast - ku rozczarowaniu uczennicy - miał konsekwentnie odrzucać jej zaloty. - Podejrzany przyznał się tylko do tego, że kiedy usłyszał od chłopaka dziewczyny, o co ta go oskarża, zdenerwowany zaczął mu wygrażać - mówi zastępca Prokuratora Rejonowego. Czy odrzucona dziewczyna, rzucając oskarżenia na byłego nauczyciela, mogła w ten sposób chcieć się na nim zemścić? - Nie wykluczamy, badamy wszystkie okoliczności. Na razie jesteśmy na podstawowym etapie śledztwa i jeszcze nie wycofujemy się z żadnego zarzutu - przyznaje Sebastianka.
Prokuratorzy z Dębicy nieoficjalnie wyjaśniają znaczenie słowa "jeszcze". - Zarzuty mogą padać po kolei. Na razie padł ten najcięższy, czyli zarzut gwałtu. Dotychczasowa weryfikacja zeznań podejrzanego jest dla niego korzystna w stu procentach - mówi nam osoba, która zna materiały śledztwa.
Łukasz Orłowski
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu