Najpierw trzeba odsunąć PiS od władzy a dopiero potem robić wybory - zapowiedział Ryszard Kalisz (SLD) i zasugerował że jego partia nie poprze samorozwiązania Sejmu
To zaskakująca deklaracja, bo do tej pory SLD zawsze deklarował, że poprze samorozwiązanie. Sojusz jest zły, że PO bez konsultacji z resztą opozycji rozpoczęła rozmowy z PiS. - PiS i PO to za mało, by przegłosować samorozwiązanie Sejmu. Ostateczna decyzja zostanie podjęta 20 sierpnia w czasie obrad zarządu SLD. Chcemy, by wybory były przeprowadzone szybko, ale nie w totalitarnym państwie - mówił Kalisz.
Dlatego proponuje, żeby odebrać władzę PiS przez konstruktywne wotum nieufności i do czasu wyborów powołać rząd tymczasowy. - Jeśli prokuratura i służby zostaną pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego, to wybory mogą nie być demokratyczne - uważa.
- Trzeba odsunąć od władzy ludzi, którzy wykorzystują do celów politycznych służby - mówił Kalisz. - My chcemy wyborów, jeszcze w tym roku, ale w porozumieniu ze wszystkimi klubami parlamentarnymi partii opozycyjnych - dodał.
Skrytykował też postawę lidera PO Donalda Tuska: - Zakładam, że ustalenia Tuska z prezydentem zostały podjęte tylko w jego imieniu i imieniu PO - powiedział poseł Kalisz. - Donald Tusk, to jest PiS bis - podsumował.
Ale LPR nie wierzy, że oburzenie Kalisza jest szczere. - Naszym zdaniem to spektakl wyreżyserowany przez PO i SLD. Tusk idzie do prezydenta, publicznie deklaruje, że chce wyborów, Sojusz się na to oburza i sprawia, że wyborów przez samorozwiązanie nie będzie. Czemu? Bo wolą "przeczołgać" PiS powołując komisję śledczą ds. CBA i przetrzymać PiS bez dotacji państwowych -uważa jeden z liderów Ligi. - A nam jest to na rękę - dodaje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24